Rozdział LXXXIII ½ ♡



Wioska nocą zawsze sprawiała, że czułam się nieswojo. Mogłam iść daną alejką za dnia nawet milion razy, a i tak, gdy tylko miałam nią przejść w pochmurną, ciemną noc, moje kroki były niepewne. Każdy plusk spadającej z gzymsu kropli czy ruch w zaułku odcinał się od przejmującej, ciężkiej ciszy śpiącej ulicy i brzmiał dla mnie jak dzwon.
            Na szerokiej drodze oddalone od nas i niknące w przedporannej mgle małe lampiony wyglądały jak samotne świetliki. Nie dawały wystarczająco dużo światła, przez co większość drogi pokonywaliśmy w półmroku. Jednak światło czasami było, a to sprawiało, że każdy cień wydawał się niezwykły i ogromny. I dziwnie niebezpieczny.
            To przez alkohol. Wypiłam naprawdę sporo, i mimo że dużo też jadłam i rozłożyłam go w długim czasie, odbijał się na moim umyśle. Gdy długo nie zmienialiśmy kierunku, błysk przytłumionego światła odbijał się na tafli kałuży poruszanej rytmicznie delikatnym wiatrem, a moje uszy wypełniał delikatny stukot naszych kroków, moje powieki wydawały się ciężkie. Byłam zmęczona, dziwnie zaspokojona, zadowolona i… nerwowa.
            Uchiha szedł obok mnie, w odstępie dwóch metrów, nie zdejmując zamyślonego wzroku ze ścieżki. W ciemnych jeansach i czarnej kurtce niemal nikł w mroku nocy. Gdyby nie jego blada twarz, trudno by było go odnaleźć.
            Co ciekawe, nie wydawał się dla odmiany ani zmęczony, ani zły. Właściwie to byłam całkiem przekonana, że był równie wstawiony jak ja, choć ani po jego krokach, ani wyrazie twarzy nie było tego widać.
            Jednak znałam go długo. Sam fakt, że szedł tak daleko i nic nie mówił był zastanawiający. Coś się na pewno zmieniło. I – jak to ja – miałam nieodpartą ochotę to sprawdzić.
            - Dobrze się bawiłeś – stwierdziłam, odchrząkując, gdy mój głos zabrzmiał jak na mój gust zbyt płasko i chrapliwie. Uchiha nawet nie odwrócił wzroku, po prostu prychnął bez przekonania. – Widzisz, nawet nie zaprzeczasz – zaśmiałam się, choć niezbyt głośno. Skręciliśmy zgodnie w alejkę, przy której rosły magnolie, a ogródki przed domami były szersze i bardziej zadbane. Nie to, że było jak zachwycać się widokami. Była chyba druga w nocy, a większość owoców i liści już dawno spadła na ziemię. – Mógłbyś wychodzić ze mną częściej, a nie tylko trenujesz i czytasz.
            - Nie musiałbym robić tylko tego, gdybyśmy dostawali misje – odparł brunet trochę niemrawo. Jego słowa wskazywały irytację, która nie znalazła odbicia w jego tonie. Może był zbyt śpiący na kłótnie?
            - Ah, tak. Misje. Hokage stwierdziła, że już niedługo jakąś dostaniemy, bo lenistwo mi „nie służy” – westchnęłam, marszcząc zaraz brwi i nos, gdy jakiś ptak wylądował na gałęzi drzewa i zrzucił z niej kilka kropel lodowatej wody. Prosto na moją głowę. Wydawało mi się, że wychwyciłam delikatny uśmieszek Sasuke, gdy obróciłam się, by zmierzyć wandala rozjuszonym wzrokiem.
            O mało co się nie potknęłam, a Uchiha był o kilka kroków przede mną, więc nie widział, że na chwilę zamarłam. Nawet nie wiem, czemu. Przez ułamek sekundy patrzyłam na siedzącego w łysej koronie magnolii czarnego kruka, na którego gładkich piórach odbijał się ciepły błysk lampionu z symbolem nieznanego mi klanu. Ptak nie poruszył się i przez mrok panujący wokół nie wiedziałam, czy również patrzy na mnie. Mimo to po plecach przeszedł mi dreszcz.
            - Rozumiem, że dogadujesz się ze swoimi mordercami? – spytał shinobi zaczepnie, gdy już otrząsnęłam się i nadrobiłam kilkanaście metrów, które nas dzieliło. Skrzywiłam się ponownie.
            Moimi mordercami? Doprawdy, zabawne! Gdyby tylko Sasuke wiedział, kogo dokładnie nazwał „moim mordercą”, prawdopodobnie by mnie zabił. A potem siebie.
            Nie, wcale się nie dogadywałam. Wręcz przeciwnie. Jeden jedyny morderca, o którym była mowa, nadal doprowadzał mnie do szału, a wizje jego wspomnień analizowanych przez Radę oraz plany ataku na Danzo zawierające jego osobę spędzały mi sen z powiek. Eh.
            Przynajmniej zaczął czytać moje książki. Gdy ostatnio do niego przyszłam, leżały w innym miejscu, niż je zostawiłam. Najwyższy czas, naprawdę. Zaczynały się powoli kurzyć. Jedzenia Itachi oczywiście nie tknął, ale za to częściej odpowiadał na moje pytania. Nadal były to pojedyncze słowa lub nawet sylaby, ale kimże ja byłam, by narzekać? Tym bardziej w jego obecności?
            Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że mam coraz mniej czasu. Hokage i całe ANBU robiło się nerwowe. Na korytarzach bazy widywałam coraz więcej nieznajomych shinobi. Czułam, że zbliża się koniec, ale w tym negatywnym sensie. Bałam się. Chciałam już o wszystkim powiedzieć Sasuke, dowiedzieć się, co nas dalej czeka.
I pozbyć się tej dziwnej bariery, którą ustawiłam pomiędzy nami na własne życzenie.
Sasuke, oczywiście – jak to on – próbował ją ignorować. Znał jednak prawdę, przynajmniej pośrednio. Czułam się coraz bardziej nieswojo w jego towarzystwie. Nie mogłam się skupić. Raz miałam ochotę na niego nawrzeszczeć w odwecie za to, w jakiej sytuacji się znalazłam, a innym razem paść na kolana i przeprosić go za to, że mu jeszcze wszystkiego nie wyśpiewałam. Nienawidziłam tajemnic. Mogłam sobie wyobrazić, jak zła bym była, gdyby on trzymał coś tak ważnego przede mną w sekrecie.
A ta świadomość tylko pogarszała sytuację. Gdy tylko próbowałam pomyśleć, jak wkurzony będzie, gdy wszystko wyjdzie na jaw, zbierało mi się na płacz. Miałam dziwne wrażenie, że nic już nie będzie takie samo. Nie że stracę go na zawsze, oczywiście, jednak na pewno zrobimy wtedy ogromny krok do tyłu. A tego nie chciałam. Prawda? Zależało mi na nim. Nie chciałam się spieszyć z tego powodu, jasne, ale z drugiej strony miałam wrażenie, że jeśli niedługo czegoś nie zrobię, to Uchiha nigdy się nie dowie, co do niego czuję.
Kami. Jakie to wszystko było popieprzone.
Tylko Ryoushi’emu mogłam się wygadać. Biedak słuchał moich żalów dzień w dzień, uśmiechając się pocieszająco i klepiąc mnie po plecach, gdy tylko zbliżała się godzina zastrzyku na ex-nukeninie. Złoty chłopak, naprawdę.
            Czemu Itachi nie mógł taki być? Moje życie byłoby o tyle łatwiejsze…
            - Tak, wiesz, trafił swój na swego. – Wzruszyłam ramionami. Skupiłam się na milszych myślach, do których mój odrętwiały umysł był chętny odpłynąć. Na przykład… stanowczości kroków i szerokości barków Sasuke. O tym, jak jego grafitowe jeansy opinały się na jego nogach. Albo sposobie, w jaki odległy, różowy lampion zabawnie odbijał się w jego sterczących na wszystkie strony włosach. – A tak serio – naprawdę tęsknisz za misjami? Ratowanie mojego tyłka, ciągle i ciągle, za marne grosze…
            - Czuję się do tego zobligowany. Lubię go.
            Przystanęłam, przechylając głowę na bok i ściągając brwi. Uchiha obrócił się lekko, nie przerywając marszu. Tym razem uśmieszek był tam na pewno. Na jego twarzy. Którą miałam ochotę uderzyć. A potem pocałować.
            Ugh. Niko. Za dużo alkoholu.
            - Tak czy inaczej – warknęłam, odgarniając włosy z twarzy. Wiatr mnie irytował. – Teraz robisz to u boku Megumi. To jest poważna komplikacja.
            Sasuke zamilkł na chwilę, nie zwalniając kroku.
              - Sądząc po jej ostatniej reakcji na moją technikę walki, długo z nami nie wytrzyma – oświadczył ponuro po kilku minutach, choć jego głos zdradzał odrobinę dumy. I zamierzonego okrucieństwa. Tak, pamiętałam, jak oświadczył, że rozszarpał Raitonem kilkunastu wrogów. Pamiętałam też ich krew. Dużo krwi, na całym jego ubraniu.
            Ale hej, czymże było unicestwienie kilkunastu ludzkich istnień przy koncepcji drużyny bez Ashikagi? A jej mina? Mieszanka przerażenia, zdegustowania, wściekłości i rezygnacji.
            - Tak, tak właśnie działasz na kobiety.
            Westchnęłam w duchu, widząc w oddali nasz apartamentowiec. Nie miałam siły wspinać się po ścianie czy skakać po dachu, nie w tym stanie. Sasuke chyba też nie zamierzał porywać się na pijańską kontrolę chakry, bo otworzył mi drzwi na klatkę z nieobecnym wyrazem twarzy. Myślał. Strasznie dużo myślał.
            I nie spojrzał mi w oczy. Nie to, że dało się z nich coś odczytać. Ale i tak - dziwne.
            Gdy wchodziłam po schodach, licząc w myślach piętra, czułam na skórze delikatne mrowienie. Z początku myślałam, że to sprawka procentów we krwi. Szybko jednak odrzuciłam tę myśl. Po kilkudziesięciu pokonanych stopniach byłam już pewna, że moje delikatne dreszcze wywołuje palący wzrok Uchihy, który idzie kilka kroków za mną, obserwując mnie uważnie. I myśląc.
            Zignorowałam rosnące we mnie napięcie i niepewność, zrzucając je na alkohol. Moje myśli były dziwnie rozbiegane. Jeszcze przed momentem chciało mi się spać, ale gdy tylko myślałam o Sasuke, serce zaczynało mi bić szybciej, a sen wydawał się nudny i niepotrzebny.
            Oparłam się leniwie o ścianę, szukając po kieszeniach kluczy. Trafiłam w dziurkę za trzecim razem i westchnęłam z zadowoleniem, włączając światło w przedpokoju i wdychając znajomy zapach naszego mieszkania.
            Zsunęłam buty bez rozwiązywania ich, zrzuciłam z ramion kurtkę i zawiesiłam ją niechlujnie na wieszaku, po czym, niemal zasypiając, pokonałam niepewnie dwa stopnie genkanu.
            Gdy tylko obie moje stopy dotknęły chłodnej podłogi, zostałam gwałtownie obrócona i przyciśnięta do ściany. Sasuke stał tuż przede mną, przez chwilę przyglądając mi się ze spokojem.
            To nie tak, że ten spokój coś mówił. Oznaczał on, że Uchiha coś w sobie dusił, powstrzymywał. Jego oczy miały ten ostrożny, niezainteresowany wyraz, który rozpoznawałam już jako jeden z jego mechanizmów obronnych, które wyhodował w sobie na przestrzeni lat. Próbował ukryć przede mną swoje myśli, odizolować się, być górą - tak, jak zawsze powtarzał, że każdy shinobi robić musi. To oznaczało jednak, że jego uczucia i myśli były w tym momencie ważne i interesujące. Silniejsze i godne maskowania. I to właśnie chciał ukryć.
 Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, przywarł swoimi ustami do moich. Głupie, ale nie spodziewałam się tego.
            Przymknęłam oczy, opierając się o ścianę i oddając powoli jego pocałunki. Smakował jak umeshu, które pił przez cały wieczór. Smak lekko gorzki, ale i słodki, przytępiony. Byłam zmęczona, nie miałam sił walczyć i rozmawiać. W brzuchu poczułam lekkie mrowienie, gdy silne ręce złapały mnie w talii, a usta bez zastanowienia przeniosły się na moją szyję.
            Zmęczenie oznaczało, że nie miałam też możliwości walki z samą sobą, więc gdy obie dłonie zaczęły przesuwać się z moich bioder w dół, jęknęłam cicho. Niechcący.
            Usta zatrzymały się przy moim prawym obojczyku.
            - Cały dzień o tym myślałem… - Gorące wargi i język ponowiły swoje natarcie na moją tętnicę. Oparłam głowę o ścianę, oddychając głęboko i próbując zignorować drżenie na całym ciele. Zacisnęłam powieki. - …o tym cichym odgłosie dochodzącym z twojego gardła. – Westchnęłam, trochę zaskoczona, gdy skórę tuż nad ramieniem drasnęły ostre zęby. Sasuke kontynuował, ochrypłym, niskim głosem, nie podnosząc na mnie wzroku. – Chcę go znowu usłyszeć.
            Przewróciłam oczami. To brzmiało jak rozkaz.
            - Padam z nóg – poskarżyłam się z westchnieniem, opierając się wygodniej o jego ramiona i starając się zrelaksować. Ciężko mi było oddychać, powietrze wokół wydawało się do tego zbyt ciężkie i gorące. Moje mięśnie pulsowały dziwnym ciepłem, a umysł nie działał jak trzeba.
            - Hn? W takim razie cię przytrzymam. – Ręce z moich pośladków natychmiast przesunęły się na uda, i nim się zorientowałam, zostałam podniesiona i oparta o ścianę, z Uchihą całującym mnie zaborczo i szybko.
            Nie mogłam się ruszyć. Trzymał mnie mocno, bym nie uciekła i odrywał się ode mnie tylko na tyle, by złapać oddech. Od jego ust kręciło mi się w głowie, miałam ochotę jednocześnie uciec z krzykiem i przytulić go, łkając.
            Chciałabym wierzyć, że to przez alkohol, ale tak naprawdę ani myślałam się wyrywać. Objęłam go w pasie nogami, wiedząc, że spokojnie utrzyma mój ciężar,  i wplotłam palce w jego sztywne, czarne włosy, całując go równie zachłannie.
            Nie zważałam na nic – na pociągnięcia za włosy, gdy poprawiał moją pozycję, na moje ciche mruknięcia, gdy coś mnie zaskoczyło, na to, że jego palce bezceremonialnie powędrowały pod moją bluzkę. Liczyło się tylko to przyjemne uczucie, które powoli zaczynało dominować nad wszystkimi moimi zmysłami. Ta dziwna ciekawość,  ekscytacja i dziwne pragnienie, by dostać więcej.  

            Uśmiechnąłem się zwycięsko, widząc jej drżące rzęsy i sapiące cicho usta. Jej paznokcie wbijały się mocno w moje barki przez koszulkę. Pewnie robiła to nieświadomie. Nie zapomniała się jednak jeszcze do końca, bo siłowała się ze mną, próbując zachować dystans i złapać oddech. Jej pocałunki były nieśmiałe i pozbawione żaru. Na razie.
            Wdychałem głęboko jej zapach, który towarzyszył mi przez cały wieczór. Tu, przy jej dekolcie i włosach, był znacznie bardziej intensywny, niż gdybym miał go wyczuć siedząc obok niej w Kareki.
            - O czym rozmawiałaś z barmanem? – spytałem, przeskakując z jednej strony szyi na drugą. Jej ulubione, najwrażliwsze miejsce miało tu swój nietknięty jeszcze odpowiednik. Tuż pod uchem, trochę do tyłu… jeden mocniejszy ruch, a kunoichi przyciągała mnie do siebie mocno, mrucząc cicho i drżąc na całym ciele.
            - Za-pytał, czy jest-em… t-twoja – odpowiedziała od razu, bez zastanowienia, jakby bała się, że przez jej zwłokę przestanę ją całować. Musiałem jednak przerwać, by dowiedzieć się oczywistej rzeczy. Jej chakra była dziwnie niestabilna.
            - I co odpowiedziałaś?
            - Że nie. – Wykorzystała chwilową przerwę, by złapać oddech. Moje palce zataczały kręgi na skórze nad jej miednicą. – Ale dodałam, że jeśli nadal będzie mnie zaczepiał, to wyrwiesz mu serce – uśmiechnęła się sennie, jakby nagle była dumna z moich umiejętności. Lub strachu, jaki wywołała w tym palancie.
            - Hn? I kto tu się „poważnie przecenia”? – Przykryłem jej uśmieszek własnymi ustami, na chwilę, a potem wróciłem do jej szyi, nie całując czy gryząc, a ocierając się o nią nosem i wdychając ponownie zapach jej ciepłej skóry. Niko zacieśniła uścisk wokół moich bioder, jakby zirytowana, że nie dotykam jej tak, jakby chciała.
            - A nie zrobiłbyś tego? – mruknęła, udając zawód. Poczułem, że jej nogi rozplątują się. Szybko złapałem ją pod udami, by nie dać jej uciec. Odsunęła ode mnie swoją twarz, na którą wstąpił zawadiacki, koci uśmieszek. – To może pójdę do niego i powiem, że może robić co chce, bo…-
            To jedno zdanie wywołało w mojej głowie obraz, od którego niemal się zakrztusiłem. Wezbrała we mnie wściekłość i fala bezlitosnej zaborczości. Żądzy.
            Natychmiastowo pochyliłem się nad jej ramieniem i zatopiłem w jej delikatnej, gładkiej szyi swoje zęby. Mocno. Trochę po to, by wyładować swoją irytację, trochę po to, by ukarać ją za prowokowanie mnie.
            Bo to była prowokacja. Niko mogła grać niewinną, niedoświadczoną sierotkę ile tylko chciała, ale ja znałem prawdę. Była całkiem inteligentna i znała mnie lepiej, niż czasami byłem w stanie przyznać. Domyślała się, co zrobić, by wywołać we mnie odpowiednie reakcje.
            Nie pomagał jej też fakt, że każde zaczepne spojrzenie jej przeklętych zielonych oczu traktowałem jak wyzwanie, a jej pół-uśmieszki były dla mnie jak czerwona płachta na byka.
            Nie powinna była być zaskoczona taką reakcją. Wiedziała, że nie należałem do wyrozumiałych i delikatnych osób. Stałem za to na czele grupy ludzi agresywnych i gwałtownych. Nawet, jeśli chodziło o nią. Albo nawet „zwłaszcza”.
            To ja jednak byłem tym zaskoczonym, gdy Niko zamiast krzyknąć z oburzeniem czy bólem i uciec z moich silnych objęć, przywarła do mnie impulsywnie, wyginając plecy w łuk i odrzucając do tyłu głowę w niemym krzyku. Słyszałem przy uchu jej przyspieszony, gorący oddech.
            Jej nagła reakcja tylko pogorszyła jej sytuację. Nasze ciała otarły się o siebie, mocno, a przez odrętwiałe od przyjemności i alkoholu ciało Niko przeszedł gwałtowny dreszcz, który dokładnie czułem na swojej rozpalonej skórze mimo dzielącego nas ubrania.
            Zauważyła chyba to samo, co ja, bo otarła się o mnie ponownie, i tym razem dokładnie słyszałem załamanie w jej oddechu.
            - Igrasz z ogniem, kocie – syknąłem ochryple do jej ucha, a na jej skórę natychmiast wstąpiła gęsia skórka. Zdawało się, że mogłem robić cokolwiek, a ciało Niko by na to zareagowało… pozytywnie. Uśmiechnąłem się, gdy skóra w miejscu ugryzienia zaczęła mocno czerwienieć. Polizałem ją delikatnie, choć wiedziałem doskonale, że nie ukoi to bólu. Oznaczyłem ją. Każdy, kto miałby ją zobaczyć w najbliższym czasie, doskonale by wiedział, co zaszło. Zaczynając od tego głupiego barmana i na reszcie shinobi – razem z Sai’em – kończąc. - Jesteś moja – dodałem z przekonaniem, zaciskając palce na jej udach.
            Niko wypuściła powietrze nosem, widocznie uznając to oświadczenie za żart. Uniosłem głowę, a nasze spojrzenia się spotkały. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, stykając się czołami i uspokajając oddechy. Kunoichi splotła palce za moją szyją, a ja zatrzymałem wzrok na jej rytmicznie unoszącej się i opadającej klatce piersiowej.
            Była jak otwarta księga. W jej oczach widać było wszystko – niepokój i ciekawość, ekscytację i strach, pragnienie i spokój. Miałem ochotę ją skarcić za taką otwartość, ale szczerze mówiąc była mi ona na rękę. Wiedziałem już dawno, jak poznać, gdzie są w danej chwile granice naszego zbliżenia. Widziałem też w jej oczach, kiedy chciała więcej.
            I to był ten moment. Mimo zmęczenia i swoich wcześniejszych słów patrzyła na mnie ze skupieniem, wyczekując mojego następnego ruchu.
            - Co by tu z tobą zrobić? – spytałem w przestrzeń. Na moje słowa źrenice Niko poszerzyły się, zupełnie jakby miała w tej sprawie jakiś pomysł. Bardzo interesujący i podniecający, jeśli miałbym to stwierdzić po jej nagłym drgnięciu i kolorze jej policzków.
            Też miałem kilka koncepcji. Jasne było, że jeśli coś jest moje, mogę to… wziąć. Ale na myśl, że Niko miała nagle, teraz, ochotę na to samo, sprawiła, że mój oddech sam przyspieszył, a ciało ogarnęło otępiające ciepło.
            Zanim zdążyła coś powiedzieć, chwyciłem ją mocniej i oderwałem od ściany, kierując swoje kroki do mojego pokoju. Nieprzyzwyczajony do niesienia jej na rękach w ten dziwny sposób, obróciłem się nieco za mocno i przez chwilę zakołysałem, na co Niko zachichotała.
            Niko nie chichotała często. Musiała nadal być wstawiona. Też na chwilę zapomniałem o spożytym dziś alkoholu, ale kilka nagłych kroków mocno mi o nim przypomniało.
            - Nie o to mi chodziło, gdy prosiłam cię do tańca, Uchiha – westchnęła mi do ucha, przejeżdżając po nim zaczepnie językiem. Warknąłem nisko, odsuwając drzwi i na oślep idąc do łóżka, na którego nie złożoną od rana pościel rzuciłem zaskoczoną dziewczynę.
            Odbiła się raz od miękkiego materaca, a jej brązowe, proste włosy rozlały się wokół niej jak aureola. Dumny uśmieszek nie schodził jej z twarzy, nawet gdy stanąłem tuż nad nią, rzucając na nią cień. Jedyne światło w ciemnym pomieszczeniu dochodziło przez drzwi, z przedpokoju.
            Niko wsparła się na łokciach, sennie robiąc rekonesans otoczenia. Zrobiła zdegustowano-zawiedzioną minę.
            - W ubraniach na pościel…?
            Wiedziałem, że chodziło jej o to, że dwa dni temu robiła pranie. Zinterpretowałem to jednak na własny sposób.

            Uchiha uśmiechnął się tak drapieżnie i wrednie, że aż poczułam gulę w gardle. Niemal pisnęłam, gdy wszedł na łóżko, zawisając nade mną i całując mnie gwałtownie. Oczy same mi się zamknęły, jakby ktoś miał nad nimi zdalną kontrolę.
            Otworzyły się jednak kilka sekund potem, gdy poczułam, że Uchiha rozpina mi jeansy.
            - Ej!
            Sylwetka Sasuke przestała zasłaniać mi cały pokój, gdy chłopak cofnął się na kolanach, pociągając za sobą moje spodnie. W ostatnim refleksie uratowałam swoją godność i przytrzymałam ręką majtki, ale po dziurawych jeansach i skarpetkach nie było śladu. Sasuke przysiadł na brzegu łóżka, podziwiając swoje dzieło z nieskrywaną satysfakcją. Wzięłam głęboki wdech przez nos, widząc jego zamglone od pożądania, intensywne spojrzenie. Wyglądał jak łowca oglądający swoją zdobycz.
Taka szczerość w spojrzeniu była u niego dziwna. Tak rzadka w dodatku, że czułam się aż trochę przytłoczona tym widokiem. Zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco. Jeśli to w ogóle było możliwe.
            W powieściach, które czytałam, ludzie przed takimi wybrykami wyznawali sobie miłość. Albo przynajmniej wdawali się w romantyczne dyskusje. Pytali o zgodę, cokolwiek. Uchiha widać nie czytał tych książek, bo olał każdy ich nieodzowny element, łącznie z zachowaniem kolejności zdejmowania ubrań. Zawsze najpierw pozbywano się bluzek, nie?
            Patrzyliśmy na siebie przez chwilę. Starałam się zachować spokój. Oddychałam głęboko, wdychając unoszący się wokół zapach świeżej pościeli i tego już dobrze znanego mi, cytrusowo-piżmowego aromatu, który bezbłędnie mogłam przypasować do Uchihy. Serce dudniło mi w uszach, a  czas jakby się zatrzymał. Zupełnie jak przed walką, gdy oceniało się umiejętności przeciwnika i planowało następny atak.
            Czułam się jednak dziwnie… na miejscu. Chciałam być z Sasuke, tu, w tej chwili. Właściwie to nie miałabym problemu, by być z nim ciągle. Albo nawet… zawsze. Właściwie to warto byłoby mu o tym kiedyś powiedzieć. Dobitnie. Kto wie, czy po dzisiejszej nocy miała się zdarzyć lepsza okazja?
            Mogłabym… teraz. Byliśmy sami, była noc, ja nie miałam spodni… czegóż więcej można było wymagać od romantycznej scenerii do wyznań?
            Z tym, że powiedziałabym to pierwsza. Czy to nie chłopak miał mówić najpierw? Kami. Mogłam uschnąć dawno w grobie, zanim Sasuke by się zdecydował na coś takiego. Poza tym wiadome już było, że Uchiha nie trzyma się wyznaczonych z góry reguł. Wszystko było w moich rękach.
            Z drugiej strony… uznałby teraz pewnie, że jestem pijana. Bez sensu.
            Uśmiech na twarzy Uchihy stał się ledwie widoczny, był niemal swoim cieniem, gdy chłopak sięgnął po moją kostkę. Miałam zaciśnięte nogi, tak mocno, że aż bolały mnie mięśnie. Pozwoliłam mu jednak unieść swoją stopę odrobinę do góry. Nie wiem, czemu. Byłam zbyt ogłupiała, by protestować.
            Uchiha przymknął oczy w skupieniu, pochylając się i składając na mojej kostce delikatny pocałunek. Nabrałam powietrza w płuca, nie zdejmując z niego wzroku. Wyglądał, jakby był w transie, zupełnie przestał się uśmiechać i stał się poważny. Zaczął przechodzić dalej ze swoimi gorącymi wargami, sunąc nimi po skórze i zatrzymując się co kilka centymetrów. Nagle puścił moją nogę i chwycił drugą, kładąc ją sobie na ramieniu, by mieć do niej lepszy dostęp.
            Z zafascynowaniem patrzyłam, jak powtarza te czynności na drugiej nodze, metodycznie, powoli, delikatnie. Od kostki do kolana, w równym tempie. Jego palce przesuwały się subtelnie bo mojej czułej skórze po zewnętrznej stronie nogi.
            Mimo wcześniejszego podenerwowania, uspokoiłam się. Powieki znowu mi ciążyły, było mi ciepło i… dobrze. Cisza panująca dookoła i obecność Uchihy tak blisko sprawiała, że czułam się bezpiecznie.
            Usta shinobi spotkały moje kolano. Tym razem, gdy jego język przejechał tuż pod nim, musiałam zdusić w sobie jęk. Nieważne, jak mocno przygryzałam wargę i zaciskałam drżące nogi – nie umiałam zignorować ciepła, które zaczynało pulsować między nimi.
            Ręce nie wytrzymały napięcia. Poczułam, że Sasuke kontynuuje wędrówkę po moim udzie swoimi ustami, ale samo patrzenie na to doprowadzało mnie do szału. Położyłam się z powrotem na pościeli, zaciskając oczy i pozwalając siebie na głębsze oddechy. Spojrzałam na sufit, trzymając się kołdry i koncentrując się na miłych uczuciach rozchodzących się po mnie. Uchiha trzymał mnie pod kolanem, całując powoli, cierpliwie, a jego duża dłoń wodziła palcami wokół mojej bielizny, opadając co jakiś czas na pośladek. Jego oddech mnie łaskotał.
            To było takie wspaniałe uczucie. Łał. Nawet mnie nie dotykał… na serio, tam, a czułam, jakby już działo się między nami coś intymnego i ekscytującego. Było wspaniale. Miałam ochotę chichotać z radości, ale obawiałam się, że to go spłoszy i nie przekonam się, co czeka mnie dalej. W ogóle bałam się cokolwiek mówić i robić. Nie miałam za to już żadnych wątpliwości co do nas. Nie kiedy robił mi takich rzeczy.
            Znów zmienił stronę, wracając ponownie do kolana, by wykonać tę samą trasę. Niemal wrzasnęłam z niecierpliwości. Uniosłam dłoń do swojej twarzy i zatopiłam zęby w palcu wskazującym, starając się uspokoić. Noga, którą trzymał, drżała już spazmatycznie, reagując na każde zetknięcie z jego wilgotnymi ustami. Trzymał ją mocno, bezlitośnie, nie pozwalając mi nawet na myślenie o ucieczce. Jego usta szły dalej w górę po moich udach, a ja zorientowałam się dopiero teraz, że aby to było możliwe, to musiałam rozchylić dla niego nogi.
            Uniosłam ociężale głowę, by się upewnić, i omal nie dostałam zawału. Ten widok – Sasuke pochylającego się nad moją nagą, rozgrzaną skórą, z czarnymi włosami ją muskającymi, całującego mnie tak blisko-…
            Nie. Nie mogłam.
            Poderwałam się z miejsca, omal nie kopiąc go w kolanem w podbródek, i złapałam go jednocześnie za rozwichrzone włosy i przód koszulki. Przylgnęłam do niego jak najmocniej się dało, wpychając język do jego gorących ust. Z jego gardła i klatki piersiowej pod moimi palcami wydobył się niski pomruk, jakby chciał mi coś powiedzieć. Jeśli miałabym to ocenić, brzmiało to na zgryźliwą lub sfrustrowaną uwagę, której raczej nie chciałam słyszeć. Zignorowałam go, całując go mocniej, zachłanniej, szybciej, i czując jego silne dłonie przesuwające się po wierzchu moich odkrytych ud.
            Oderwaliśmy się od siebie, dysząc ciężko. Słabo widziałam jego twarz, siedział pomiędzy mną a drzwiami. Mimo to doskonale było widać, że aktywował mu się Sharingan. Uchodząca z niego falami, ciepła, dzika chakra wskazywała na to samo.
            W sumie swojej własnej też nie kontrolowałam za dobrze. Po kilku głębszych robiło się to trudne. Poza tym nie widziałam w tej chwili w tym sensu.
            Pociągnęłam za jego koszulkę, unosząc wyczekująco brew.
            Zrozumiał aluzję, i bardzo dobrze. Nie ufałam swojemu głosowi w tym momencie.
            Sasuke zdjął ubranie przez głowę, wypinając przy tym niechcący wszystkie mięśnie. Starałam się wcześniej nie patrzeć na jego ciało w ten sposób, rozpraszanie podczas treningów i misji było niebezpieczne, a ja czułam się głupio. Teraz jednak mogłam dać upust swojej trzymanej w ryzach ciekawości. Moje palce powędrowały do jego obojczyków jeszcze zanim koszulka upadła na ziemię obok łóżka. Prześlizgnęły się w górę, do jego silnych ramion, tylko po to, by zaraz zjechać w dół, po umięśnionym brzuchu. Mimo braku w sile i zdolności do prowadzenia skupiłam się na poznawaniu go, zwracając uwagę na jego reakcje.  Wyraźnie czułam ciepło i delikatne drżenie jego ciała. Chakra wydobywająca się z niego nieskoordynowanymi, buzującymi falami zderzała się tą tlącą się z moich opuszków palców i tworzyła elektryczne napięcie, od którego jeżyły mi się włosy. Popatrzyłam na niego z dołu, wciąż przesuwając dłońmi po jego nagim ciele, instynktownie i bez zastanowienia. Czerwone oczy patrzyły na mnie z rozbawieniem i niecierpliwością.
            Sharingan zawirował, gdy otrząsnęłam się z transu wywołanego ciepłem, zapachem i regularnym ruchem dłoni na moich plecach i pochyliłam się, całując delikatnie jego szyję. Uchiha wypuścił powietrze nosem, unosząc głowę, jakby uciekając. Bez zastanowienia chwyciłam go za krótkie włosy tuż nad szyją i zatrzymałam go w miejscu, przysuwając się bliżej i czując mięśnie jego klatki piersiowej przez moje ubranie.
            Ręce z moich pleców zjechały na biodra, pośladki i uda, a ja zaczęłam całować powoli jego skórę, od ucha, przez silnie zaciśniętą szczękę, po szyi, zatrzymując się na jabłku Adama, w dół, do obojczyków, do mostka, i z powrotem w górę, do ramion, na bok szyi, czyli tam, gdzie on najbardziej lubił całować mnie. Uchiha wyraźnie starał się nie ruszać i nie wydawać żadnych odgłosów. Nie zamknął nawet oczu, tylko obserwował mnie bacznie, na tyle, na ile pozwalała mu na to moja dłoń zaciśnięta na jego włosach.               Wiedziałam, że długo nie wytrzyma w pozycji, w której nie ma całkowitej władzy i to na nim skupia się moja uwaga, nie odwrotnie. Mi jednak taki moment był bardzo potrzebny, by uspokoić myśli i poczuć się pewniej.
            Przygryzłam lekko płatek jego ucha, odsuwając się nieznacznie i prostując plecy. Klęczałam między jego nogami, kierując jego głowę tak, by patrzył na mnie z dołu. Uśmiechnęłam się, widząc jego wygłodniałe, zaciekawione spojrzenie i pochyliłam się, przechylając głowę w bok i całując go mocno. Zatraciłam się w szaleństwie walczących ust i języków, chwytających i drapiących dłoni – kiedy ja puściłam jego włosy? – i rozgrzanych ciał. Wstrząsały mną dreszcze, kręciło mi się w głowie. Jego dłonie były wszędzie – w moich włosach, na plecach, brzuchu, na udach, pośladkach – czasami zbliżały się niebezpiecznie blisko do strefy pomiędzy nimi, ale nie zwracałam na to uwagi. Przygryzłam zaczepnie jego dolną wargę, ale puściłam ją natychmiast, otwierając szeroko usta i przyciskając do niego swoje piersi.
            Na granicy pola mojego widzenia zatańczyły małe iskierki.
Patrzyliśmy przez chwilę na siebie, ja zupełnie otępiała i zaskoczona, on unosząc brew i wydając z siebie niski, zadowolony pomruk. Jego palce poruszyły się ponownie, ocierając delikatnie o ciało okryte wilgotnym materiałem.
            Wzięłam łamany oddech, opierając czoło na jego ramieniu i czując, że robi to ponownie, mocniej. I zdecydowanie specjalnie. Ledwo oddychałam, a serce biło mi jak szalone. Przechyliłam lekko głowę, widząc w słabym świetle mięśnie jego pleców i ramion oraz ścięgna pracujące w jego szyi. Uśmiechnęłam się leniwie, unosząc się ponownie i zatapiając zęby w jego skórze. Uchiha drgnął, odrywając się ode mnie, ale nie wyrwał się całkowicie. Zacisnęłam zęby, mocno, by rana, którą zostawiłam, była przynajmniej tak bolesna i widoczna, co moja. Czułam gorąco rozlewające się pod moim językiem i krew pulsującą w jego żyłach. I co ciekawe - bardzo mi się to spodobało.
            Zadowolona ze swojego sukcesu odsunęłam się trochę, uśmiechając się do niego. Nie był zły czy zaskoczony. Był wygłodniały. Jego oczy wydawały się zamglone od  szaleństwa i pożądania, jakby jego zdrowy rozsądek i wyczucie były ledwo co obecne. Przestraszyłam się jeszcze bardziej, gdy przez jego spojrzenie przemknęła dziwnie znajoma, bezlitosna iskra. Poczułam palce w swoich włosach. Pociągnął mnie za nie do tyłu, niemal łamiąc mi kark. W ostatniej chwili oparłam się o wyciągnięte do tyłu ręce. Jęknęłam, gdy poczułam atak na skórę mojej szyi. Znacznie bardziej agresywny i stanowczy, niż poprzednio.
            Druga z gorących dłoni prześlizgnęła się po moim udzie, gumce bielizny, po brzuchu, podnosząc bluzkę, która zwinęła się tuż pod biustem. Zatrzymała się tam na chwilę, a gdy nie zaprotestowałam, przemknęła po materiale na piersi. Automatycznie wyprężyłam się, czując nagłą falę prądu przechodzącą po moim kręgosłupie.
            Jedno mocne popchnięcie i drżące ramiona poddały się. Upadłam na pościel, znowu, a Sasuke patrzył na mnie z góry jedynie przez jedną chwilę. Pochylił się zaraz, kładąc dłonie po obu moich stornach i podszedł do mnie powoli, rozpalając moje nerwy zafascynowanym, żarliwym  spojrzeniem Sharingana. Wyglądał jak ogromny, dziki kot.

            Zawisłem nad nią, patrząc jak jej zielone, błyszczące od pożądania oczy giną pod drżącymi powiekami. Jej piersi opadały i unosiły się jak fale, jej wzrok skupiał się na mojej twarzy tylko na chwilę, by zaraz potem ześlizgnąć się w dół mojego ciała, które zaraz chwyciła i przyciągnęła do siebie.
            Pod naciskiem mojego języka otworzyła dla mnie swoje usta, więc porzuciłem spokojniejszy i wolniejszy rytm, by całkowicie przejąć kontrolę nad pocałunkiem. Smakowała jak słodki alkohol i jakieś owoce. Jej smak był już tak znajomy, że w pewien sposób mnie upewniał i uspokajał. Sprawiał też, że nawet z zamkniętymi oczami byłem pewien, że na jej miejscu nie mogłoby być nikogo innego.
            Niko jęknęła pod moimi wargami, gdy moja dłoń zaczęła rytmicznie ugniatać jej pierś. Od tego dźwięku krew zawrzała mi w żyłach. Było mi gorąco, czułem się pijany od jej smaku i zapachu jeszcze bardziej, niż po napojach w Kareki. Sięgnąłem za jej plecy i przycisnąłem ją do siebie, czując jej delikatne, ciepłe ciało całym swoim. Walczyliśmy zaciekle, z nogami splątanymi gdzieś w pościeli. Pogłębiłem jeszcze bardziej pocałunek, odchylając jej głowę do tyłu i przyciskając ją mocniej do materaca. Nasze krocza otarły się o siebie, choć Niko, z mniejszą ilością ubrań na sobie, czuła to wyraźniej.
            Wstrzymała oddech, wbijając we mnie skupiony, zdecydowany wzrok i napierając na mnie w odpowiedzi. Byłem jednak silniejszy i bardziej stanowczy, więc gdy przyjemność zaczęła przeważać nad jej determinacją i rozsądkiem, z wymierzonych i spokojnych ruchów zostało tylko instynktowne wicie się pode mną i wzdychanie prosto do mojego ucha.
            Musiałem to wytrzymać. Wiedziałem, że bardzo łatwo byłoby wykorzystać jej chwilę słabości i zrobić swoje. Każdy jej pomruk i dotyk sprawiał, że zalewała mnie fala zaborczości i chciwości.
Mógłbym zamknąć ją w tym pokoju na zawsze, nie wypuszczać jej nigdzie, tylko mieć ją dla siebie, by nikt nigdy nie patrzył w jej kierunku, nikt nigdy nie wątpił, czy jest moja. A co najważniejsze – chciałem, by wiedziała, że do mnie należy. Chciałem, by zaakceptowała to, w co się wpakowała, do czego się zobowiązuje przyjmując mnie w ten sposób. Póki nie dała mi więc do zrozumienia, że tego chce; że wie, co ją czeka, i że bierze odpowiedzialność za to, co potem o tym wszystkim pomyśli – musiałem czekać.
            Doprowadzanie jej do szału ustami i dłońmi zdawało się działać doskonale. Drżała coraz bardziej. Gdy odsuwałem się – przyciągała mnie z powrotem z uroczą desperacją, ocierała się o mnie mocniej i zaczęła przejeżdżać po moich plecach paznokciami. Co jakiś czas, gdy przestawałem całować ją po szyi, z jej krtani wydobywał się cichy, nieszczęśliwy odgłos, po czym wyginała się kusząco, starając się sprawić, bym nie przestawał. Była naprawdę zabawna.
            Mimo jej usilnych starań przez dobre kilkanaście minut nie zapuszczałem się dalej niż jej wciąż okryte piersi i pośladki. Po jej powoli zwalniających pocałunkach widać było, że wie, że coś jest nie tak.
            - Sasuke…
            Hn. Tak, o to chodziło.
            Powstrzymałem uśmiech i ekscytację na jej głęboki, sfrustrowany ton i wtuliłem głowę w jej włosy, nadal pachnące szamponem. Czuć w nich było też pot i dym z baru, ale nie przeszkadzało mi to.
            - Co?
            - Wiesz co – warknęła, odsuwając głowę na bok. Zignorowałem jej paznokcie wbijające się w mój biceps i pocałowałem ją w ucho. Gdy nie wyjaśniła, cóż takiego jej się nie podoba, musiałem pociągnąć ją za język.
            - Nie wiem. Co takiego? – spytałem, nadając swojemu głosowi niskiego i uwodzicielskiego tonu. Niko drgnęła, zaskoczona, po czym zrelaksowała się, ponownie reagując na moje pocałunki na szyi.
            - Nh. Nieważne. – Poczułem, że kładzie mi rękę na torsie i próbuje mnie odepchnąć. Złapałem jej nadgarstek i unieruchomiłem go nad jej głową. Nie chodziło mi o to, by uciekała, tylko w końcu przyznała, czego chce. Miałem prawo wiedzieć. Chyba nie chciała, bym zrobił coś, czego będzie żałować, prawda?
            - No, powiedz – westchnąłem jej do ucha z udawaną irytacją, po czym zacząłem wodzić nosem po jej skórze.
            Niko zebrała się w sobie, choć trwało to kilka minut, podczas których moje znudzone palce znalazły z powrotem jej dekolt. Jej skóra była miękka i ciepła, miała bardzo mało blizn.
            - No bo… mnh. – Nie wydawanie odgłosów było dla niej widocznie trudniejsze, gdy musiała otworzyć usta, by coś powiedzieć. Uśmiechnąłem się, przesuwając zębami po jej rosnącej z boku malince. Może dodanie kolejnej przyspieszyłoby ten irytująco długi proces? – M-myślę, że już nie jest… za wcześnie.
            Przerwałem natychmiast, unosząc głowę z ukrytym rozbawieniem. Niko przygryzała wargę, odwracając ode mnie wzrok. Wiedziałem dokładnie, o co chodzi i o co prosi. Zbyt wiele razy wspominałem jej słowa z Yutatoshi, by nie wiedzieć. Mimo to postanowiłem nie dawać za wygraną. Stać ją było na więcej.
            Jak gdyby nigdy nic spojrzałem na stojący w ciemnym rogu pokoju, ledwie słyszalnie tykający zegarek. Niko podążyła niepewnie za moim wzrokiem.
            - Ja bym powiedział, że jest. – Na chwilę jej soczyście zielone oczy poszerzyły się w zawodzie i niedowierzaniu. Cudem nie parsknąłem śmiechem. Była taka prosta do odczytania i manipulacji. – Jest trzecia nad ranem.
            Szczupły nadgarstek wyrwał się z mojego uścisku, a ja oberwałem w tył głowy. Zmarszczyłem brwi, piorunując ją z góry zirytowanym wzrokiem.
            - Wiesz, o co mi chodzi! – oskarżyła mnie trochę ochrypłym głosem, wiercąc się ponownie. Jej pokryta cienką warstwą potu skóra mieniła się w przydymionym świetle. Nie widziałem tego w pół-mroku, ale byłem pewien, że cała twarz kunoichi pokryta jest rumieńcem.
            - Nie wiem – odparłem stanowczo i spokojnie, akcentując moje stanowisko dociśnięciem jej do materaca. Nasze krocza otarły się o siebie, przez co Niko ponownie jęknęła. Pokręciła głową, jakby próbując się ocucić lub odrzucić z głowy jakąś upartą myśl. Nie mogłem na to pozwolić. – Na co nie jest za wcześnie, Niko?
            Jej imię na moich ustach smakowało jak ona sama. Stoczyło się z mojego języka tak naturalnie, a jednocześnie z taką pilną szorstkością i determinacją, że kunoichi aż wstrzymała oddech, wbijając we mnie rozkojarzone spojrzenie. Rzadko mówiłem do niej po imieniu, jeszcze rzadziej mówiłem do niej takim głosem. Dziewczyna widocznie przełknęła ślinę, zaciskając dłonie w rozrzuconej i pokołtunionej pościeli.
            - Na sprawienie, że ta noc będzie… dobra.
            Uśmiechnąłem się wrednie. Chyba nie myślała, że za coś tak beznadziejnego dostanie to, czego chce? Użyła aluzji do mojej wcześniejszej propozycji. Grała nie fair.
            Z przewróceniem oczami wróciłem do całowania jej szyi i dekoltu. Powoli schodziłem niżej, otaczając delikatnymi muśnięciami krawędź jej bluzki. Niko zaczęła szybciej oddychać.
            - Sama mówiłaś, że dobrze się bawiłem, więc nie-…
            - Ugh! – Dziewczyna złapała się za głowę z frustracją. Otworzyła usta, by na mnie nawrzeszczeć, ale zamknęła je zaraz, gdy polizałem ją po uchu, a moje palce znalazły przez dwie warstwy materiału jeden z twardniejących sutków. Kunoichi zamrugała, po czym zacisnęła zęby. – Ja… - Nabrała powietrza, a ja znowu musiałem oderwać się od jej skóry, by upewnić się, że usłyszę dokładnie. Niko nie była dobra w oświadczaniu takich rzeczy. Zawsze myślałem, że to ja mam problemy z komunikacją. Gdy jednak miałem wyobrazić sobie ją biorącą się w garść i mówiącą prosto z mostu, czego ode mnie chce, miałem poważne trudności. - …wydałabym kasę w tamtej knajpie… na ciebie. Jak ty na mnie wtedy.
            Przymknąłem oczy, starając się jej nie uderzyć. To znaczyło, że miała na mnie ochotę. Doprawdy, tyle byłem w stanie sam wywnioskować do tej pory. Ogień w jej oczach, donośne jęki i nieporadne ocieranie się o mnie były dość jasne.
W sumie mógłbym jej odpuścić w tym momencie, ale postanowiłem ją ukarać za te katusze.
            - To bardzo miłe. I co z tego? – Uniosłem brew.
            Zielonooka zbladła wyraźnie. Szarpnęła się mocno, niespodziewanie, wyrywając się z mojego uścisku.
            - Dobra, dosyć tego. – Przez chwilę miałem nadzieję, że przejmie sprawy w swoje ręce i zamieni nas miejscami. Ona jednak wygramoliła się z pościeli, opuszczając pomiętą bluzkę z powrotem na brzuch i odsunęła pospiesznie włosy z twarzy. – Nie to nie.
            Nie zdążyła wstać z łóżka.
            Pociągnąłem ją mocno za rękę. Straciła równowagę i bez problemu dała się przyszpilić z powrotem do łóżka. Usadowiłem się między jej nogami, uciszając ją szybkim pocałunkiem. Oderwałem się od niej po chwili. Nie wyrywała się. Patrzyła na mnie  jednak z zaciekawieniem i odrobiną strachu. Jej źrenice rozszerzyły się w ciemności.
            Chwyciłem dół jej bluzki, podnosząc ją do siadu, bym mógł ją zdjąć. Niko, jak w transie, zapewne nie do końca jeszcze rozumiejąc, co się dzieje, pozwoliła się rozebrać. Rzuciłem ubranie za siebie, a przy gwałtownym ruchu ramienia zaszczypała mnie szyja. Dotknąłem piekącego miejsca palcami, znajdując na nim krew. Zmarszczyłem brwi, przenosząc wzrok na Niko, która uśmiechnęła się z zadowoleniem.
            - Masz szczęście, że mam dobry humor – mruknąłem, przejeżdżając palcami po jej twarzy. Kunoichi automatycznie przechyliła głowę, wystawiając się na dotyk. W słabym świetle jej śniada skóra wyglądała na jeszcze ciemniejszą i bardziej egzotyczną. Miała kolor kawy z mlekiem i kontrastowała z moją jasną karnacją.
Dotknąłem zakrwawionymi opuszkami palców jej warg. Dziewczyna oblizała się natychmiast, na zaobserwowanie czego Sharingan pochłonął widocznie więcej energii.
            Moje dłonie natychmiast chciały jej dotknąć i zrobiły to niemal bez mojego udziału. Nasze ciała zetknęły się ze sobą, gdy usta wznowiły walkę. Niko była tym razem zdecydowanie bardziej zawzięta, spragniona. Zupełnie, jakby nauczyła się niektórych ruchów ode mnie. Wcześniej miękła pod moimi dłońmi i wycofywała się bez walki. Teraz siłowaliśmy się, atakując nawzajem swoje wargi, żuchwy, szyje i uszy, jak para wygłodniałych wilków.
            Kątem oka zauważyłem jej czarny tatuaż ANBU, ale nie zwracałem na niego większej uwagi.
            Moje dłonie dotykały każdego nowoodkrytego skrawka ciała. Przestałem też bawić się w powolne, delikatne pieszczoty. Odpowiadałem na gryzienie i drapanie Niko mocnym ugniataniem i nawet szczypaniem. Sharingan rejestrował wszystko ze wzmożoną czujnością – widziałem jej gęsią skórkę jak przez lupę. Pamiętałem każde westchnienie, pomruk i jęknięcie, jakbym nagrał je sobie i odtwarzał na zawołanie. Zauważałem i znajdywałem przyczynę każdego dreszczu, drżenia powiek i palców, widziałem dokładnie miejsca, na które Niko patrzyła z większym zaciekawieniem. Czułem wyraźnie zapach jej ciała, własnej krwi i naszego wspólnego potu. Jej perfumy i szampon były teraz tylko wywietrzałą nutą w zapachu, który mogłem teraz tylko opisać jako mieszankę adrenaliny i pożądania. Niko też to czuła, bo chwytała chciwie powietrze i muskała moją szyję swoim gorącym oddechem.
            Przejechałem językiem po szyi, której kształt, fakturę i smak znałem już na pamięć, a Niko odrzuciła głowę z rozmarzoną, zadowoloną miną. Jej usta były czerwone i lekko opuchnięte, włosy rozwichrzone, a na skórze tworzyły się kolejne znaki od ugryzień i zadrapań. Ja pewnie nie wyglądałem o wiele lepiej.
            I bardzo dobrze.
            Uśmiechnąłem się, masując jej pośladki zdecydowanymi ruchami i podgryzając jej ramię.
            - Nh. Uchiha. Nie drocz się ze mną…
            Uniosłem wzrok, marszcząc brwi. Moja ręka znalazła się w jej włosach, przyciągając ją do odległości zaledwie jednego centymetra od mojej. Dziewczyna zamrugała.
           
Nie drocz? – powtórzył, szarpiąc mnie ponownie za włosy, by upewnić się, że słucham. Tak jakbym miała jakiś wybór. Jego ton był szorstki i wściekły. Zupełnie nie wiedziałam, o co mu chodzi. – I mówi to osoba, która jeszcze dziś paradowała przede mną bez bluzki i wyginała się zaczepnie, udając, że tylko się przegląda? – Uniósł brew, przechylając delikatnie głowę. Uśmiechnęłam się nieśmiało, przymykając oczy. Następne słowa usłyszałam tuż przy swoim uchu, wyszeptane nisko. – Osoba, która całuje mnie złośliwie przed wyjściem do baru, cała w perfumach? – Zadrżałam, gdy jego wolna ręka przejechała po moim kręgosłupie. Natychmiast przywarłam do niego, instynktownie szukając oparcia. Nadal nie mogłam się nadziwić, jak przyjemny był dotyk jego mięśni w kontraście z moją miękką skórą. – A gdy już tam ją zastaję, bo idę za nią, gdy zostawia mnie na skraju wytrzymałości, flirtuje z barmanem i kręci biodrami, gdy tylko czuje na sobie mój wzrok?
            Wibracje jego głosu niemal mną trzęsły. Czułam rosnące w sobie pożądanie. Przez chwilę byłam pewna, że gdy tylko mnie puści, to rzucę się na niego, chrzaniąc wszelkie zwyczaje i zdrowy rozsądek.
            Było mi gorąco i niesamowicie przyjemnie. Ciepło, niczym gorąca woda, rozlewało się po mnie, zbierając się miedzy moimi nogami. Zacisnęłam uda, unosząc się lekko w klęku, by móc być jeszcze bliżej ciała Uchihy.
            Cieszyłam się, że Sasuke był taki. Nie wyobrażałam sobie, bym to ja miała decydować i rozkazywać w łóżku. Zupełnie nie wiedziałam, co robić, wszystko działo się tak szybko… a on? On był zdecydowany. Robił to pierwszy raz, tak jak ja, a mimo to był spokojny. Pewny siebie. Wszystko robił z takim przekonaniem i stanowczością, jakby przemyślał to tysiąc razy i doskonale wiedział, co i jak.
            No i że tego chce. Ja też wiedziałam, że tego chcę, od dłuższego czasu w sumie, a jednak nigdy nie zdobyłabym się na powiedzenie tego wprost czy przyparcie Sasuke do ściany, tak po prostu. A on potrafił – ba, świetnie znajdował się w roli przywódcy mającego wszystko pod kontrolą. Nawet, jeśli na polu walki bym się z nim kłóciła i przekomarzała – tu mi to pasowało. Jego spokój mi się udzielał.
            W psychicznym sensie, oczywiście. Moje ciało za to wariowało.
            - Musiało ci to bardzo przeszkadzać, skoro jesteśmy teraz w takiej sytuacji – uśmiechnęłam się wrednie, choć mój głos niemal drżał od pożądania i wydawał się teraz strasznie słaby.
            Kiepski głos do wyznań, a jednak miałam ochotę mu powiedzieć. Teraz, jak najszybciej, póki nie popełniłam jeszcze – chyba – żadnej gafy i nastrój nie prysł.
            Nie mogłam się jednak na to zdobyć. Czułam, że nie postępuję fair. Co jeśli pomyślałby, że mówię tak tylko dla seksu?
            Gdzieś w tyle głowy powstała myśl, że to wszystko zły pomysł i będę tego żałować. Jednak to była głupia i niepotrzebna myśl. Poczucie winy to było jedno, ale umartwianie się? Coś zupełnie innego.
            - Bardzo – odparł po chwili z przekąsem i chwycił mnie ponownie, ściskając w silnym objęciu. Brakowało mi powietrza. Jego dłonie zaczęły ponownie wodzić po całym moim ciele. Zbliżały się coraz częściej do zapięcia białego stanika, a jego usta zaczęły schodzić niebezpiecznie nisko. Wstrzymałam oddech. – Boisz się – zauważył, choć chyba nie było to dla niego tak szokujące, jak dla mnie. Nadal wodził rękoma po moim brzuchu, staniku, szyi i łopatkach.
            - Nie. – Oczywiście, że się bałam. Do tej pory nie odkrył nic nowego. Nie miałam nic do swoich nóg i brzucha, póki nie bolały i nie krwawiły. Piersi? To była inna kwestia.
            Jego oczy mówiły wyraźnie, że nie mam nic do powiedzenia. Kuso. Sama sobie przed sekundą odebrałam takie prawo.
            Zapięcie na plecach puściło, a ja nabrałam powietrza, otwierając powoli oczy. Uchiha patrzył na mnie przez chwilę z rozbawieniem, po czym pokręcił głową. Chwycił palcem materiał pomiędzy moimi piersiami, a gdy spojrzałam w dół, pocałował mnie gwałtownie. Ramiączka zsunęły się z moich rąk, zanim zdążyłam wziąć łamany oddech przez nos. Sasuke naparł na mnie, a ręka zaciskająca się na tyle mojej szyi asekurowała mnie przy kładzeniu się na pościeli. Moją nagą klatkę piersiową zaraz przykrył rozgrzany tors Sasuke. Ani przez chwilę nie przestał mnie całować.
            Przechylił się na jedną stronę, podpierając się na jednej ręce, by mnie nie przygniatać, a drugą bez zastanowienia chwycił mnie za biust.
            Wygięłam się, wbrew instynktowi ucieczki przylegając do jego dłoni jeszcze mocniej. Z mojego gardła wydostał się dziwnie zdesperowany dźwięk, na którego Uchiha zareagował dumnym uśmieszkiem. Nie wiem, czy to przez jego wzrok, czy przez to, co robił ręką, ale przeszedł mnie elektryczny dreszcz.
            Dziwne. Dotykałam sama swoich piersi, wiele razy, specjalnie i nie, ale nigdy – nigdy – nie czułam czegoś takiego. Czułam, jak moje wnętrzności fikają radosne koziołki, a nieopisane ciepło łaskocze mnie między nogami i buzuje w klatce piersiowej.
            - Kami – westchnęłam, odwracając głowę i wciskając pięty w materac. Miałam ochotę się zakryć i odepchnąć jego dłoń, ale szybko złapał moje ręce, przygniatając je po obu stronach mojej głowy. Nadal nie spojrzał w dół. Nie odrywał wzroku od mojej twarzy, jakby moje dyszenie i drżenie było najbardziej interesującą rzeczą na świecie.
            - Nie ma tu żadnego z twoich bogów – mruknął z tą swoją ciemną nutą w głosie, która zwykle oznaczała, że był mną zirytowany lub mnie osądzał. Moja zestresowana mina nie zadowoliła go chyba, bo westchnął tylko karcąco, całując mnie potem w szyję. Poturbowana skóra zapiekła pod naciskiem. – Jestem tylko ja. – Pocałował mnie mocniej, schodząc niżej, i ponownie przykrywając przy tym moje drżące ciało swoim własnym.
            Starałam się oddychać normalnie i przygotować się na to, co mnie czeka, ale nie mogłam znać tego uczucia.
            Najpierw poczułam parzący oddech. Potem delikatne muśnięcie gdzieś pod biustem. Gdy zdołałam spojrzeć w dół, Sasuke całował powoli skórę dookoła całej piersi, kierując się metodycznie i cierpliwie do wewnątrz.
            Moje nogi wydawały się być jak z galarety. Cała się trzęsłam, jakby było mi zimno, a tak naprawdę myślałam, że umrę z gorąca. Gdy jego usta znalazły się blisko sutka jęknęłam, odrzucając głowę na drugi bok i zatapiając palce w jego kruczoczarnych włosach. Uchiha kontynuował z lekkim pomrukiem, zdając się pławić we władzy, jaką miał nade mną. Uchyliłam powieki, patrząc na jego pochyloną sylwetkę zaznaczoną poświatą żółtawego światła z przedpokoju.
            Przez chwilę nie skupiałam się na języku drażniącym delikatną, cienką skórę, a na jego pracujących mięśniach. Na jego opartym tuż obok mojego brzucha przedramieniu widać było żyły. Miał tak bladą skórę, że wydawał się duchem.
            Moje nogi przestały wierzgać i drżeć, gdy zmienił pierś. Drugą, pozostawioną samotnie, całą wycałowaną, zaczął ugniatać wolną ręką. Przejechałam paznokciami po całej długości jego ramienia, zwracając na siebie jego uwagę. Zamrugał, patrząc na moją twarz, jakby zapomniał, że w pokoju jestem też ja, nie tylko mój biust.
            Oblizał się. Bezczelny.
            - Żyjesz – zauważył z udawanym zdziwieniem i wcale nie próbował ukryć swojego zadowolenia z reakcji, jakie u mnie wywołał. Miałam ochotę go uderzyć.
            A chciałam mu coś wyznać.
            - Mhm – mruknęłam sennie. Jego palce wodziły teraz delikatnie, jakby leniwie, po całej skórze od mojej szyi do pępka. Gdy zajechały w okolice miednicy, dostałam gęsiej skórki i drgnęłam z uśmiechem. – Łaskotki.
            Uchiha oczywiście natychmiast ponownie zajechał opuszkami palców w to miejsce, na co odsunęłam się od niego gwałtownie. Chłopak, wsparty na zgiętym ramieniu, z zaskakującą łatwością przyciągnął mnie z powrotem do swojej klatki piersiowej. Poddałam się jego pocałunkom, nie do końca wiedząc, co dalej.
            Zupełnie mnie zaskoczył, gdy odturlał się na plecy, pociągając mnie za sobą. Instynktownie oparłam się po obu stronach jego głowy, zawisając nad nim. Moje włosy spadły po części z moich ramion, opadając na jego klatkę piersiową. Uchiha popatrzył na mnie z dołu ze skupieniem, wcale nie kryjąc się z faktem, że oglądał całą mnie. Siedzącą na nim. Pod światło, wyprostowaną, a przy tym nieźle widoczną.
            Pocałowałam go szybko, zajmując jego oczy i umysł, który i tak z pewnością już dawno zapisał sobie co ciekawsze obrazy. Warknęłam, przygryzając jego wargę, gdy jego wędrujące ręce wsunęły się pod gumkę od moich majtek.
            - E-e. – Skarciłam go wzrokiem, przechylając głowę na bok, by pozbyć się irytujących mnie kosmyków. Sharingan zatrzymał się na moich piersiach, więc musiałam podnieść twarz Sasuke do góry palcem pod jego podbródkiem. Na ten zdecydowany gest w jego tęczówkach wyraźnie coś zaiskrzyło. Nie przejęłam się tym jednak. Po tym, jak mnie wcześniej sponiewierał – bo nie musiał wiedzieć, że mi się to podobało – miałam prawo do odrobiny władczości. Rzuciłam okiem za siebie, na jego nogi rozwalone wygodnicko na pościeli. I nadal ubrane w ciemne jeansy. – Jesteś stanowczo w tyle z rozbieraniem, Uchiha.
            Popatrzył na mnie z zawadiackim, zarozumiałym uśmieszkiem, sięgając ręką do moich włosów i przeczesując je z zamyśleniem.
            - Nie powiedziałbym – mruknął. Zmarszczyłam brwi. – Ja rozbierałem i ciebie, i siebie. Trochę mnie to zmęczyło.
            Gdyby można było podpalić czyjeś włosy na głowie samymi myślami, Uchiha już byłby w połowie drogi pod prysznic, z krzykiem.
            No dobra. Miałam dwa wyjścia. Albo pójść sobie i spędzić resztę nocy sama, nieszczęśliwa i niezaspokojona… albo wziąć się w garść i okazać choć odrobinę zaradności i zmierzyć się z tym… wyzwaniem jak dojrzała kobieta.
            Przełknęłam głośno, widząc drgający kącik ust Uchihy. Pajac.
            - Leń – westchnęłam pół-serio, pochylając się i całując go. Głęboko i niedelikatnie, jak sam mnie nauczył. Zanim zdążył wczuć się w pocałunek i chwycić mnie za głowę, uciekłam mu, muskając na odchodnym jego wargi opuszkami palców. Próbował za mną podążyć, ale odepchnęłam jego głowę ręką. Warknął w odpowiedzi, zaciskając ręce na moich udach. Zignorowałam ból, całując go powoli po szyi i ramieniu. Polizałam skórę pokrytą czarnym, kolistym symbolem Przeklętej Pieczęci i odsunęłam się trochę do tyłu, by móc sięgnąć niżej.
            Usiadłam na jego miednicy, na co Sasuke widocznie znieruchomiał. Ja natomiast udawałam, że nic nie zauważyłam, pozwalając sobie na powolną i dokładną wędrówkę ustami po jego torsie. Chciałam, by drań wiedział, jakie to tortury.
            Jego skóra była gładka, ale wyraźnie twardsza od mojej. Miał umięśnione, ale wciąż szczupłe ciało. Były na nim jednak malutkie, jasne blizny. Te świeższe były w dodatku lekko wypukłe i różowawe. Zupełnie nie dbał o swój wygląd w tej kwestii. Albo był po prostu zbyt dumny, by pójść z lekkimi obrażeniami do medic-nina.
            Nie mogłam jednak stwierdzić, że któraś szrama jakoś specjalnie go szpeciła. Był niezwykle przystojny, musiałam to przyznać. Kilka cienkich kresek potwierdzających, że był oprócz tego tym wprawionym wojownikiem wcale tego nie zmieniało.
            Jego dłonie zaczęły wodzić od moich ud do brzucha i piersi. Posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie, ale gdy nie wycofał rozpraszających mnie rąk, rozsunęłam odrobinę nogi, siadając wygodniej.
            Jego silne ręce natychmiast złapały mnie za biodra i próbowały docisnąć mnie mocniej, ale nie dałam się. Zaśmiałam się za to, całując jego sutki. Udawał, że nic nie czuł, ale wyraźnie słyszałam szybkie bicie jego serca, a po klatce piersiowej widać było płytki oddech. Był jednak zupełnie cicho.
            Cofnęłam się ponownie, siadając na jego udach i zeszłam z pocałunkami niżej. Mruknęłam z zadowoleniem, gdy jego dłonie przestały sięgać do moich wrażliwszych części, a jego palce zaczęły przeczesywać moje włosy tuż za uchem. Tak, jak lubiłam.
            - Hn. Chyba musisz sobie powtórzyć rozmieszczenie ubrań na facetach, bo wolno ci idzie szukanie tych spodni – mruknął swobodnie, odgarniając moje włosy na ramiona.
            Ugryzłam go w skórę na brzuchu, na co on syknął. Polizałam zaczerwienioną skórę naznaczoną śladami zębów, nie podnosząc na niego wzroku. Moje dłonie przemykały po jego ciele, raz gładząc je spokojnie, innym razem smyrając koniuszkami paznokci, co wywoływało gęsią skórkę. Czasem zostawiałam czerwone, podłużne, piekące krechy.
            - Jesteś bardzo zabawny, Uchiha – westchnęłam, liżąc przelotnie jego pępek. Jego napięte, rozgrzane mięśnie drgnęły, a ja uśmiechnęłam się zwycięsko, dmuchając lekko na wilgotną skórę. Ręka w moich włosach zatrzymała się. – Gdybym nie była już z tobą w łóżku, to bym się na ciebie rzuciła przez to twoje poczucie humoru.
            - Zamknij się.
            Uniosłam wzrok, wpatrując się na niego z ustami oddalonymi od krawędzi jego spodni zaledwie o kilka centymetrów. Uśmiech zniknął z jego twarzy. Zmarszczył brwi w skupieniu, a jego chakra zafalowała. Patrzył na mnie z tą samą dzikością i zaciekawieniem, co poprzednio.  
            Wytrzymałam jego spojrzenie i oparłam się wygodniej o jego uda, całując skórę tuż nad jego rozporkiem. Przesunęłam po niej zębami i językiem, nawet nie mrugając.
            Uchiha przymknął oczy, jakby coś go zabolało, i przycisnął mnie do siebie ręką w moich włosach, gdy jego biodra podskoczyły nieokrzesanie.
            - Ngh. Niko… - syknął ostrzegawczo przez zęby.
            Zaśmiałam się, wbijając paznokcie w jego skórę i gryząc go otwarcie, na co jego biodra uniosły się ponownie do góry. Zjechałam rękami niżej, a serce aż podskoczyło mi do gardła. Szumiało mi w uszach.
            Raz kozie śmierć, Niko.
            Nie udało się za pierwszym razem. Dłonie mi się trzęsły, a jego spodnie były… ciasne. Trudno było je rozpiąć bez dotykania… czegokolwiek. Ale nawet przy tak prostym ruchu czułam, że są… napięte. I ciepłe.
            Uniosłam wzrok w samą porę, by zastać Sasuke wracającego do siebie i posyłającego mi spod swojej rozwichrzonej grzywki swój najbardziej wredny uśmieszek. Siedziałam mu niemal w kolanach, przez co nie sięgał mnie bez podnoszenia się. Nie miał co zrobić z rękami, więc wetknął sobie jedną pod głowę, drugą opierając na piersi. Uniósł wyzywająco brew.
            Byłam kunoichi. Walczyłam i zabijałam ludzi. Wykonywałam trudne misje. Rzucałam nożami i dmuchałam pieprzonym ogniem. Umiałam zdjąć spodnie mojemu chłopakowi. Na pewno.
            Rozporek poszedł w dół bez udziału mojego umysłu. Chwyciłam gruby jeans i szarpnęłam go w dół, sprawnie i beznamiętnie. Gdy się otrząsnęłam, Uchiha był w samej bieliźnie. Zadanie wykonane.
            Naprawdę próbowałam nie patrzeć na przód jego bokserek. Przysięgam. Moja ciekawość była jednak silniejsza. Natychmiast się zarumieniłam, zaciskając zęby.
            Zaczynałam zdawać sobie sprawę, w co ja najlepszego się wpakowałam.

            Wystarczyło chwycić ją za rękę, by wróciła do mnie. Miała zamglony, nieobecny wzrok i lekko rozchylone usta. Denerwowała się.
            Nie zmieniało to jednak faktu, że nadal była piękna i chciałem ją mieć. W końcu.
            Zielonooka usiadła na mnie ponownie, uśmiechając się w zamyśleniu. Chwyciłem jej podbródek i przyciągnąłem do siebie, całując ją powoli. Przejechałem palcami po niemal całym jej ciele, zauważając, jak nareszcie relaksuje się pod moim dotykiem.
            Czułem jednak nacisk na swoim kroczu. Przy ruchach naszych warg ruszała się cała, ocierając się delikatnie o moją miednicę. Dzieliły nas dwie warstwy materiału i w tym momencie wiedziałem już doskonale, że nie ma odwrotu.
            Obróciłem nas szybko, lądując między jej nogami, z głową zatopioną w jej włosach. Niko westchnęła, gdy nasze nagie klatki piersiowe zderzyły się ze sobą. Położyłem się wygodniej, wdychając głęboko jej zapach i całując ją po szyi. Ręce wróciły do uciskania jej piersi.
            Nie rozumiałem, co do nich miała. Wyraźnie się ich wstydziła, a dla mnie były w sam raz. Mieściły się w dłoni, były gładkie i miękkie, a ich kształt pełny i uniesiony. No i sprawiały, że wzdychała i jęczała mi wprost do ucha. To samo w sobie wystarczało.
            Nie potrzeba było dużo czasu, by jej biodra zaczęły odpowiadać na moje delikatne ruchy własnymi drgnięciami. Ścisnąłem jej sutek między palcami, skubiąc zębami jej płatek ucha, a biodra Niko oderwały się od materaca, przyciskając nas do siebie, w odpowiedzi na co oboje syknęliśmy.
            Dziewczyna wygięła plecy w łuk, drapiąc mnie po plecach i wbijając paznokcie w skórę mojej głowy. Wiła się przy tym kusząco, prosząc o więcej.
            Spojrzałem jej w oczy. Były lekko zaspane, ale skupione. Dziewczyna otworzyła na chwilę usta w niemej prośbie, więc pocałowałem ją. Zacząłem badać jej podniebienie językiem, pobudzając ją bardziej i odwracając jej uwagę od majtek powoli zsuwających się z jej nóg.
            Niko zaczęła szybciej oddychać przez nos, ale nie wyrwała się. Zesztywniała za to widocznie, zaciskając oczy. Jak jej miałem wytłumaczyć, że ani nie będzie przeze mnie oceniana, ani nie zrobię jej krzywdy? Jej wstyd i strach były równie nieuzasadnione, co irytujące.
            Oderwaliśmy się od siebie, dysząc. Niko wygięła wargi, w sztucznym geście obrażenia, na co uśmiechnąłem się lekko. Już miałem się ruszyć, ale jej wzrok mnie zatrzymał. Patrzyła na mnie z taką intensywnością i pragnieniem, jakbym miał się rozpłynąć, gdy tylko odwróci wzrok.
            Uniosła dłoń, ujmując w nią mój policzek, po czym przejechała palcami przez moją skroń do moich włosów. Wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć, a mimo to po kilku sekundach namysłu przybliżyła do siebie moją twarz, całując mnie spokojnie i czule. Moja dłoń przejechała po jej szyi, dekolcie, brzuchu, a gdy nie zatrzymała się tam, Niko drgnęła gwałtownie, zarzucając mi druga rękę na szyję i przyciągając mnie do siebie mocniej.
            Warknęliśmy oboje, dysząc, gdy moje palce znalazły cel stanowczo za szybko. Niko odrzuciła głowę do tyłu, drżąc na całym ciele, a ja przejechałem po tym miejscu jeszcze raz palcami, szukając odpowiedniego punktu. Kunoichi potrząsnęła głową, zupełnie zdezorientowana. Kosmyki włosów przylepiły się do jej wilgotnego czoła. Jęknęła przeciągle, gdy nadałem palcom szybszy, zdecydowany rytm. Wystarczyła chwila, a jej biodra zaczęły odrywać się rytmicznie od pościeli, by spotkać je w połowie drogi.
            - Saa-h. Sa – nh. – Przymknąłem jej usta swoimi, uciszając jej westchnięcia. Palce z moich ramion przeniosły się na tył mojej głowy. Niko nie wiedziała, co zrobić z rękami, i gdy uciekłem z jej objęć, by całować jej biust, zacisnęła je na poduszce przy swojej głowie.
            Zjechałem palcami jeszcze niżej, pomiędzy drżącymi udami znajdując gorącą wilgoć. Syknąłem, zanurzając w niej dwa palce i ssąc jednocześnie jej pierś.
            Wyglądała, jakby straciła nad sobą panowanie. Reagowała na każdy mój ruch dźwiękiem i ruchem, zupełnie jakbym grał na dobrze znanym mi instrumencie. Nie mogłem napatrzeć się na jej ciało, lekko mieniące się potem w słabym świetle. Jej usta, czerwone i spuchnięte od pocałunków i lekko rozcięte od jednego z moich silniejszych ugryzień wzdychały i mruczały na przemian, co jakiś czas powtarzając moje imię zasapanym, napiętym głosem.
            W tym właśnie momencie, gdy Niko trzęsła się chaotycznie z przyjemności, walcząc widocznie z własnym ciałem, by otworzyć oczy i patrzeć na mnie, pomyślałem, że jestem… szczęśliwy. Że znalazłem osobę, której szukałem. Osobę, z którą byłem prawdopodobnie gotów spędzić resztę życia. Była piękna. Silna. Rozumiała mnie i moje cele.
            Nie był to jednak dobry moment na gadanie o takich rzeczach.
            Wyjąłem z niej ostrożnie palce, a ona szarpnęła się, jakby próbowała na siłę zatrzymać je w sobie. Gdy odsunąłem się od niej, opadła na materac, dysząc ciężko i zdejmując sobie włosy z twarzy z bladym uśmiechem. Jej źrenice poszerzyły się, gdy uniosłem mokre palce do ust i oblizałem je.
            Było tyle rzeczy do zrobienia i spróbowania. Miałem ochotę też sprawdzić, jak smakuje bezpośrednio, ale wątpiłem, czy tyle wytrzymam. Równie dobrze mogłem kilka rzeczy odłożyć na później. Najchętniej jednak nie dałbym jej spać całą noc, ale wiedziałem, że po dzisiejszym dniu to fizycznie niemożliwe.
            Z drugiej strony – wiadome było, że po tej nocy będę ją nadal miał dla siebie. Nie miałem zamiaru dać jej uciec, a ona nie wyglądała, jakby miała taki zamiar lub nie podobało jej się cokolwiek z tego, co jej robiłem.
            Do rzeczywistości przywróciły mnie jej drobne dłonie przejeżdżające delikatnie po moim torsie. Niko dopraszała się niemo kontynuacji, spoglądając w dół, na moje bokserki. Podążyłem za jej wzrokiem, zauważając przy okazji, że zostawiłem ją niespełnioną, bo jej biodra bujały się na boki, a uda ocierały o siebie. Uśmiechnąłem się, ale zaraz spoważniałem, gdy Niko oblizała swoją dolną wargę.
            Chwyciłem ją natychmiast między zęby, przykrywając kunoichi swoim ciałem. Pospiesznie sięgnąłem do swojej bielizny, zdejmując ją kilkoma gwałtownymi ruchami i odrzucając niedbale w kąt pokoju.
            Niko zanurzyła palce w moich włosach, całując mnie z pasją. Nasze ciała przylegały do siebie jak części układanki. Ręce ściskały i drapały, oddechy mieszały się ze sobą w gorącym tańcu, puls poszybował pod sufit, sprawiając, że mój wzrok zaszedł czerwoną od pożądania mgłą. Czułem, jakby żądza rozlewała się po mnie jak jakieś mocne wino, wywołując u mnie spazmy energii.
            Jej skóra paliła moje palce, gdy przejechałem po niej jeszcze jeden, ostrzegawczy raz. Po wytatuowanym ramieniu, po talii, boku. Moja dłoń zatrzymała się na pośladku, by ułożyć ją lepiej i ścisnęła go zaraz. Niko wyprężyła się i zaczęła ocierać się o moją gorącą męskość, gdy poczuła ją opierającą się o jej udo. Powstrzymałem się od wydania jakiegokolwiek odgłosu i nie przerywając walki na języki i wargi nakierowałem się, by otrzeć się o jej łechtaczkę. Kunoichi odrzuciła głowę na bok, z szeroko otwartymi oczami i dyszącymi ustami. Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem, jej oczy były obłąkane i wilgotne.
Nigdy nie była piękniejsza. A świadomość, że to ja ją doprowadziłem do takiego stanu sprawiała, że coś się we mnie gotowało.
Warknąłem nisko, przejeżdżając ponownie główką członka po jej ciele dookoła wejścia. Niko ponownie wygięła się, przyciskając do mnie swoje piersi. Zacisnęła paznokcie na mojej szyi, popędzając mnie.
Rozsunąłem bardziej jej drżące nogi i wszedłem w nią powoli, nie odrywając od niej wzroku. Próbowała wytrzymać moje spojrzenie, ale zamknęła oczy, dysząc bezgłośnie przez szeroko otwarte usta. Nie krzyknęła. Po prostu nagle przestała się ruszać, a gdy otworzyła swoje zielone oczy, były skierowane na sufit. Nieobecne.
Dałem jej czas na przystosowanie się, zajmując się jej piersiami i całując jej ulubione miejsce na szyi. Na plecach czułem delikatne muskanie jej chłodnych palców. Od góry i na dół, jak fale przy brzegu.
Trzymałem się dzielnie, w jednym miejscu, oddychając przez zaciśnięte zęby. To uczucie – jej, wokół mnie – było niezwykłe. Nie ruszałem się, nawet, gdy Niko zaczęła się wiercić, a jej napięte, gorące i wilgotne mięśnie zacisnęły się na mnie rytmicznie. To była przyjemność na granicy tortury. Każdy jej ruch i dotyk był jak chłodny pocałunek na zgrzanym, obolałym ciele. Aż cud, że wytrzymałem bez niej tak długo.
Byłem więcej niż gotowy. Wiedziałem jednak, że gdy tylko się poruszę, zwariuję do końca i zmienię się w dziką bestię. A Niko, jeśli będzie chciała, będzie musiała mnie odrywać od siebie siłą.
Musiała być gotowa.
Jej noga owinęła się wokół mojego uda, dokładnie w tym momencie. Mimowolnie wsunąłem się w nią głębiej, warcząc nisko. Gdy jej biodra poruszyły się niecierpliwie, a jej język znalazł moje ucho, byłem bliski szaleństwa. Ale czekałem dalej. Nie chciałem, by to skończyło się za szybko. Sharingan pracował na pełnych obrotach, pamiętając drgnięcia, widok, zapach i lekko krwawy smak w ustach. Ale to ja decydowałem, co, kiedy i jak, nie Sharingan.
Gdy jednak Niko specjalnie zacisnęła na mnie mięśnie, a na szyi poczułem jej uśmiech, jej los był przesądzony.
Spojrzałem w jej roziskrzone, płonące oczy. Z jej gardła wydobył się odgłos na granicy jęknięcia i pisku. Wygięła się, oblizując usta. Jeśli to nie było ponaglenie, to nie wiem, co było.
Poruszyłem się, a Niko mruknęła przeciągle, chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi. Oparłem się wygodniej, wychodząc z niej niemal całkowicie i wsuwając się w jej ciasne wnętrze ponownie. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem jej unoszący się rytmicznie biust, zęby przygryzające wargę i pulsującą tętnicę na szyi.
Natychmiast ugryzłem ją w to miejsce, a na swoim kręgosłupie poczułem łaskoczące, elektryzujące iskierki zbliżającego się spełnienia.
Przekląłem cicho pod nosem, zaczynając równomierny rytm. Jej biodra unosiły się na spotkanie za każdym razem, a piersi poruszały się w rytm moich pchnięć. Próbowałem ją całować, ale oboje dyszeliśmy już tak mocno, zmęczeni i sfrustrowani, że nie potrafiliśmy tego pogodzić.
Zamiast tego pieściliśmy się rękami, gdzie tylko się dało. Dotykałem jej piersi, szyi, zatopiłem dłoń w jej włosach. Na swoich plecach czułem już powstające rany po jej paznokciach, a ona dokładała kolejne. Jej dłonie wodziły po moich ramionach i obojczykach, patrzyła na nie uważnie spod pół-przymkniętych powiek, jakby również dotykiem chciała się ich nauczyć na pamięć.
Poruszyłem się trochę na bok, by sprawdzić, jakie to uczucie. Z każdym ruchem Niko wydawała z siebie ciche odgłosy, które nie pozwalały mi odpłynąć myślami nigdzie indziej. Przejechałem dłonią po jej boku. Jej brzoskwiniowa cera była śliska od potu, a wokół unosił się zapach naszych rozgrzanych ciał.
Zacisnąłem zęby i dopchnąłem swoją miednicę jak najdalej się dało, wypełniając ją całkowicie. Była niesamowicie ciasna. Nie wydawało się jednak, że coś ją boli. Chociaż gdy gryzłem ją i szarpałem za włosy też nie zdawała się cierpieć. Może jednak Niko miała coś wspólnego z Anko i podobała jej się przyjemność wahająca się na granicy bólu.
Zielonooka nabrała powietrza, a jej pośladki oderwały się natychmiastowo od prześcieradła. Jej ruch sprawił, że otarłem się o jej łechtaczkę, przez co zadrżała ponownie, chwytając się po omacku oparcia łóżka. Mebel trzeszczał cicho z każdym moim pchnięciem.
Kunoichi miała czas na tylko jeden głęboki wdech, zanim wysunąłem się z niej i wszedłem w nią ponownie, jeszcze mocniej i szybciej. Wciąż i wciąż ponawiałem ten zdecydowany ruch, a Niko oparła nogi na materacu, by móc wygodniej unosić się mi na spotkanie. Jej nieskoordynowane, dzikie ruchy były inspirujące i podniecające, ale wielce niepraktyczne.
Wbiłem palce w jej miednicę, przyciskając ją siłą do materaca. Niko pisnęła, a jej chwyt na obramowaniu łóżka zacieśnił się do tego stopnia, że jej kostki zbielały. Moja teza na temat szorstkiego traktowania potwierdziła się, gdy dziewczyna zamarła, patrząc na moje jasne ręce zaciskające się brutalnie na jej smukłym ciele. Sięgnęła po mnie drugą ręką, by zniżyć mnie do pocałunku, ale nie zareagowałem, siadając w klęku i wznawiając równomierny, kołyszący rytm.
Zmiana kąta ponownie sprawiła, że jej plecy miały ochotę oderwać jej biodra od łóżka. Nie pozwoliłem im na to, przerywając jej jęk głębszym pchnięciem. Dziewczyna westchnęła głośno, krztusząc się i próbując ponownie podnieść się mi na spotkanie, być bliżej, jednak na próżno. Kontrolowałem całkowicie nasz rytm i siłę, a dziewczyna wiła się niespokojnie, rzucając mi proszące i ponaglające spojrzenia.
           
Nie miałam złudzeń, że mój pierwszy raz nie będzie wyglądał jak ten w bajkach i romantycznych książkach. Jednak byłam zaskoczona, że nie umierałam z bólu. Tego właśnie oczekiwałam po swoim szczęściu i talencie. Zamiast tego czułam tylko piekące kłucie w miejscu naszego złączenia. Kłucie, które przeszkadzało mi przez dłuższy czas, nie pozwalając się skupić. Które jednak stopniowo zelżało i pozwoliło mi się cieszyć miłymi wrażeniami.
Bo były fantastyczne. Uczucie jego śliskiej skóry ocierającej się o moją… te ruchy, które oszołamiająco dokładnie wypełniały mnie i zaspokajały… to wszystko było nieziemskie. Nie mogłam przez chwilę zrozumieć, jak mogłam się tego bać i tyle zwlekać, przecież potrzebowałam tego tak bardzo, jak tlenu.
Napięcie między nami rosło i rosło. Sasuke kontrolował wszystko, co się działo, będąc cierpliwym i spokojnym, ale i stanowczym. Nie chciał mnie skrzywdzić i zrazić, i to było nawet słodkie. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że nie tylko nie ma potrzeby czekać, ale też nie chcę, by się powstrzymywał.
Chciałam go widzieć naturalnego. Chciałam widzieć w jego oczach, co czuje i myśli. Chciałam, by robił ze mną, co chciał, by to było przyjemne nie tylko dla mnie, ale i dla niego. Jednak ponownie – nie potrafiłam tego powiedzieć.
Nie kontrolowałam odgłosów wydostających się z moich ust. Moje dłonie drżały i szukały desperacko oparcia. Chciałam do niego przylgnąć, czuć go całą sobą, nie tylko jednym fragmentem, ale drań mi na to nie pozwalał. Chciał pewnie, by nasz pierwszy raz był idealny, długi, zmysłowy. Nie miał pojęcia, że zaraz zwariuję.
Każdy ruch sprawiał, że czułam się bliżej spełnienia. Serce łomotało mi jak szalone, w ustach miałam tak sucho, że piekły mnie wargi, gdy nimi ruszałam. Widok Uchihy pochylonego nade mną w skupieniu tylko pogarszał sprawę.
Sposób, w jaki mięśnie jego brzucha kurczyły się i rozciągały zgodnie z jego ruchami, jak światło grało zmysłowo na jego wilgotnej od potu skórze… niesforne włosy przykrywały jego ściągnięte w skupieniu brwi, gdy próbował powstrzymać jakiekolwiek dźwięki… to wszystko działało na mnie we wspaniały sposób. Nigdy bym nie pomyślała, że kiedyś będzie mnie podniecał sam widok kogoś, nawet nagiego. No ale proszę. Oto byłam. Dysząca i błagająca o więcej, nieudanymi drgnięciami bioder.
Dotknęłam jego dłoni, domagając się uwagi. Potrzebowałam więcej. Czułam, że byłam na krawędzi, ale potrzebowałam czegoś, co mnie z niej zepchnie. Sasuke jednak nie zareagował, patrząc się uparcie w dół, na miejsce, gdzie nasze ciała się łączyły.
Ciekawość wzięła górę.
Nabrałam powietrza, czując gorąco rozpływające się po moich i tak już rozgrzanych policzkach na widok Uchihy penetrującego moje ciało. Rzadko zatapiał się we mnie cały, jego ruchy były dość płytkie, niemal drażniące, choć każdy był odrobinę mocniejszy od poprzedniego. Jęknęłam głośno, obserwując jak wsuwa i wysuwa się ze mnie i zauważając ledwie widoczną w tym świetle wilgoć pokrywającą go.
Był to fascynujący widok. Ciągle byłam zdumiona, że to się dzieje, że tak się to wszystko potoczyło. Jeszcze kilka miesięcy temu nawet bym o tym nie pomyślała. Uznałabym siebie samą w tej chwili za głupią wariatkę.
Ale prawda była taka, że go kocham. Nie byłam w stosunku do niego szczera, byłam zbyt wielkim tchórzem, by mu to powiedzieć i zbyt wielką egoistką, by odmówić sobie tej przyjemności zanim dowie się prawdy. Ale go kochałam. A to sprawiało, że w tej chwili nie liczyło się nic innego i byłam szczęśliwa. Po prostu.
Napięcie niemal wyrywało się ze mnie nierównomiernymi falami. Moje mięśnie spinały się w dzikich, niekontrolowanych konwulsjach. Nie miałam jak uciec od tych uczuć. Bez zastanowienia sięgnęłam dłonią w dół, by ukrócić swe męki, ale palce Uchihy zacisnęły się mocno na moim nadgarstku zanim dotarł do celu.
Uniosłam wzrok i zobaczyłam gorącą żądzę w jego oczach. Ale i zakaz i ostrzeżenie. „Nie ruszaj się”, zdawały się mówić, co podkreślił głęboki ruch i przyciśnięcie mojej ręki do materaca.
Z mojego gardła wydostał się sfrustrowany pomruk połączony z jękiem. Zatrzęsłam się pod nim, wierzgając dziko. Musiałam wyglądać niedorzecznie, ale nie myślałam o tym.
- Nh… Sas-uke. O-negai…
- Nie – odparł stanowczo, zachrypniętym głosem. Zupełnie jakby krzyczał całą noc, a ja bym tego nie słyszała. – Jeszcze nie. Nie póki nie dojdziesz.
Otworzyłam szerzej oczy. Przebiegł mnie chłodny dreszcz. Gdyby nie nasza sytuacja, jego słowa mogłyby mnie zawstydzić. Ale nie dzisiaj.
Patrzył na mnie wyczekująco, ruszając się ciągle. Po jego czole stoczyła się kropla potu, ale zignorował ją, obserwując mnie uważnie. Mnie – spoconą, rozrzuconą poddańczo w pościeli, dyszącą, błagającą o więcej. I ten wzrok był równie ekscytujący, co widok jego wchodzenia we mnie. Pożądanie w jego spojrzeniu było peszące i inspirujące zarazem. Świadomość, że Sharingan wszystko zapamiętywał zamiast zirytować mnie sprawił, że tylko wzbierała we mnie niecierpliwość. Jeśli było to w ogóle możliwe.
Sasuke musiał zobaczyć coś w moich oczach, bo zaczął poruszać się mimowolnie szybciej. Trzymał mnie nadal w tali, przyciskając mnie do siebie i nie pozwalając mi się ruszyć. Puścił mój nadgarstek przytwierdzony do łóżka i sięgnął do miejsca naszego złączenia. Pochylił się, a ja przymknęłam oczy, czując ogarniającą mnie ekstazę.
Ciepły oddech owionął mój policzek.
- Dalej, Niko. – Na dźwięk mojego imienia wysapanego mi wprost w twarz mój żołądek zaczął fikać koziołki. Ciepło pulsowało mi między nogami, rozchodząc się po całym ciele. Przygryzłam wargę. – Chcę to zobaczyć.
Gdy tylko wyszeptał te słowa, jego kciuk otarł się mocno o moją łechtaczkę. Moje plecy oderwały się od materaca, gdy świat przed moimi oczami eksplodował. Zacisnęłam oczy, nie mogąc powstrzymać krzyku, gdy ogarnęła mnie fala przyjemności, wzmocniona tylko ruchami jego ręki. Poruszał nią szybko, w kontraście do swoich pchnięć.
Potrząsnęłam głową, próbując się skupić i zacisnęłam ręce w pościeli, zwalczając gwiazdy, które tańczyły mi przed oczami. Nic nie widziałam i nie słyszałam, tylko czułam wszystko dookoła, całą sobą.
Szczyt zdawał się trwać wieczność. Niesamowite uczucie jednak zaczęło przemijać, pozostawiając mnie bez oddechu i z kośćmi z galarety. Próbowałam złapać oddech, a serce próbowało wyskoczyć mi z piersi. Gardło bolało mnie od krzyku, było ściśnięte jak przy płaczu. A nie płakałam. Mimo że piekły mnie oczy.
Otworzyłam je powoli, ostrożnie, mrugając kilka razy. Moje ciało nadal dudniło od przyjemności. Uchiha ciągle był we mnie, twardy, gorący i niemalże pulsujący od pragnienia. Jego palce były zaciśnięte na kołdrze po obu stronach moich bioder. Nie dało się nie zauważyć lekkich dreszczy wstrząsających jego ciałem. Próbował wytrzymać trochę dłużej.
Już teraz czułam, że następnego dnia będę obolała. W dolnej części ciała wszystko miałam odrętwiałe, jakbym naciągnęła jakiś miesień nie wiedząc o jego istnieniu. Było to jednak nic w porównaniu z kojącym zaspokojeniem.
Jakimś cudem znalazłam w sobie energię, by sięgnąć do jego twarzy i odgarnąć czarne kosmyki, które przykleiły mu się do czoła. Sasuke westchnął ciężko, przymykając oczy. Przeniosłam rękę za jego szyję, przyciągając go do siebie. Jęknęłam cicho, gdy przesunął się we mnie. Pocałowałam go delikatnie.
- Teraz ja popatrzę – wyszeptałam, a moje zakrwawione znikąd wargi otarły się ledwo wyczuwalnie o jego własne.
Sasuke warknął nisko, przylegając do mnie. Krzyknęłam z zaskoczenia, gdy ponownie poczułam rozdzierającą moje ciało rozkosz. Chwyciłam się jego ramion, w końcu wychodząc na spotkanie jego ruchom swoimi własnymi. Jego bezwzględne, głębokie pchnięcia sprawiały delikatny ból gdzieś w środku. Ból, który przy każdym kolejnym ruchu zanikał, przenikał się z niezwykłą rozkoszą. Nie miałam siły krzyczeć, więc szeptałam jakieś bzdury: jego imię, prośby, ponaglenia.
Nie liczyło się już dla mnie nic poza czuciem Sasuke głęboko we mnie, biorącego mnie, bez zahamowań, trzymającego mnie mocno za pośladek i włosy, dyszącego mi ciężko wprost do ucha. Jego wilgotne usta przejeżdżały niedbale po mojej szyi, a jego zęby skubały moją przeczuloną skórę, doprowadzając mnie coraz bliżej szaleństwa.
Przylgnęłam mocniej do niego, całując jego szyję, spiętą i twardą. Scałowałam pot spływający po jego skórze. Łóżko kołysało się w rytm naszych ruchów, a niezapalona lampka nocna drżała delikatnie.
Tego właśnie chciałam. By zapomniał o wszystkim i pozwolił swojemu ciału robić to, na co miało ochotę. By choć raz przestał sprawiać pozory i oddał się emocjom, choćby tym najokrutniejszym i najbardziej prymitywnym. Ruszał się całym ciałem, a ja czułam go całym ciałem, co sprawiło, że w oka mgnieniu poczułam kolejny orgazm.
Przyszedł znikąd i był tak intensywny, że myślałam, że zemdleję. Jęknęłam przeciągle, trzęsąc się niekontrolowanie na łóżku.

Napierałem na nią dalej, czując jej mięśnie kurczące i zaciskające się rytmicznie wokół mnie. Czułem, gdy doszła drugi raz, i zacisnąłem zęby na jej ramieniu, chwytając się jej ud tak mocno, że na pewno zostawiłem siniaki. Nie mogłem dłużej wytrzymać. Z kilkoma silniejszymi pchnięciami warknąłem cicho w jej szyję, zwalniając hamulce.
Opadłem na nią, całując jej ramię i oddychając ciężko. Nasze serca łomotały blisko siebie, zbyt szybko, by znaleźć w ich rytmie ład i porządek. Jej oddech był serią gorących muśnięć na moim barku. Trzęśliśmy się oboje, byliśmy spoceni i rozgrzani, a nie przeszkadzało nam to we wtuleniu się w siebie i leżeniu w ten sposób, bez słowa.
Niko owinęła ręce wokół moich pleców, ocierając się o mnie nosem i mrucząc z zadowoleniem.
Czułem się naprawdę zmęczony.
Nie wiem, ile tak leżeliśmy – może kilka minut, może godzinę. Gdy przeszedł mnie pierwszy dreszcz w reakcji na chłodne powietrze w pokoju, odturlałem się na bok, szukając po omacku kołdry. Zarzuciłem ją na nas, a Niko, mrucząc coś sennie pod nosem, natychmiast przylgnęła do mnie, oddając mi swoje ciepło. Chwyciłem ją w tali, wdychając zapach jej włosów i przymknąłem oczy.
- Światło w przedpokoju się świeci.
Uniosłem się na przedramieniu z warknięciem, zbierając w sobie chakrę. Machnąłem ręką w odpowiednim kierunku, a iskra z moich palców przemknęła przez niedomknięte drzwi i strzeliła w żarówkę, która pękła z pustym, szklanym trzaskiem i zaskwierczała żałośnie.
W sypialni nastał mrok, choć po kilku mrugnięciach mój wzrok się do niego przyzwyczaił. Przez grube granatowe zasłony w oknie dostawało się mdłe, blade światło nadchodzącego poranka. Dołujący widok.
Opadłem z powrotem na rozrzucone poduszki, a Niko przerzuciła rękę nad moim torsem i przytuliła mnie mocno. Miała błogą minę, jakby zapomniała o wszystkich problemach. Wetknęła głowę w zagłębienie mojej szyi, muskając wargami moją obolałą i ubrudzoną krwią skórę.
Moja brew drgnęła na niespodziewany, ale niekoniecznie nieprzyjemny ból. Palce Niko zaczęły zataczać kółka na moim mostku, a kunoichi ziewnęła, całując po chwili ranę jeszcze raz. Nie miałem pojęcia, skąd miała jeszcze siłę na takie czułości. Szczerze mówiąc – spodziewałem się, że zaśnie razem z orgazmem i wszystko potem będę robił sam.
Jej ręka zatrzymała się, po czym uniosła się leniwie do jej posiniaczonej szyi. Zielonooka po omacku – bo była zbyt padnięta, by otworzyć oczy – znalazła tuż nad ramieniem podobną do mojej ranę. Warknęła ciche przekleństwo, marszcząc brwi w grymasie.
Uśmiechnąłem się lekko, mierzwiąc jej włosy i odciągając jej dłoń od ugryzienia.
- Do wesela się zagoi – mruknąłem cicho w jej włosy, czując, jak powoli ogarnia mnie sen. Było mi ciepło i błogo, zupełnie jakby całe napięcie, stres i złość uleciały ze mnie. Przynajmniej na ten moment.
- Spadaj – syknęła, ziewając zaraz. Nie wzięła tego poważnie. Chwyciłem resztkami sił jej dłoń, przesuwającą sennie paznokciami po moich obojczykach, i uniosłem ją do ust, całując delikatnie opuszki jej palców.
- Śpij – rozkazałem, kładąc sobie jej dłoń płasko na piersi. Dziewczyna westchnęła, ocierając się policzkiem o moje ramię i układając wygodniej. Jej noga owinęła się wokół mojej. – Rano musisz mieć siły.
- Na co? – spytała, unosząc brew bez otwierania oczu. Usadowiła się w końcu na dobre.
- Na powtórkę.

44 komentarze:

  1. o kurde. postarałaś się. naprawdę. normalnie drżę. czytałam te Twoje hentajce sprzed lat, ale nie dorównują temu. w sumie to jasne, jesteś starsza... świetny jest ten rozdział! Zaskoczyło mnie w nim... w sumie to wszystko. Ukłony dla Ciebie! I jeszcze jedno... napisałaś, że to 1/2 rozdziału. czyli druga połowa to będzie ta powtórka nad ranem??? :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, niestety nie ;) To znaczy, że to wstawka między rozdziałami, czyli prawdziwą fabułą bloga. Powtórka zdarzyła się w domyśle, a co się podczas niej działo - pozostawiam Twojej wyobraźni ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. lepiej, nie bo mam BARDZO bujną wyobraźnię... ;)
    zapomniałam wcześniej dodać, że niby oboje tacy mądrzy i myślący o konsekwencjach, ale żeby pomyśleć o zabezpieczeniu... chociaż Sasuke to pewnie nawet na rękę xD
    Jeszcze raz gratuluje!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze rozdział strasznie mi się podobał, nie chodzi mi tutaj o sam hentai jako o treść erotyczną, ale pod aspektem bardziej emocjonalnym. Fajnie, że pisałaś z różnych perspektyw pokazując jak każda ze stron odbiera to co się między nimi dzieje. Zazwyczaj ludzie skupiają się albo na czysto fizycznych doznaniach, bądź na odwrót. U Ciebie jest to wszystko ładnie zespojone. Brawo. Pomijając, już sam fakt, że pokochałam Twoje opowiadanie na samym początku i uwielbiam styl Twojego pisania. To chyba nie mam nic więcej już do dodania, poza oczywiście informacją, że nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    A... I jeszcze jedno. Napisałaś, że jest to wstawka między rozdziałami. Czyli... tak naprawdę to się wydarzyło (jako element fabuły w opowiadaniu) ? Proszę, powiedz, że nie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee... tak. Dlaczego miałoby się nie wydarzyć?
      Nie mówię, że będą ciągle teraz o tym ciągle wspominać i nosić na czole tabliczki "zrobiliśmy to", ale... tak, miało to miejsce.
      Z tym, że dużo to nie zmienia.

      Usuń
    2. No rzesz... Nie napisałam "nie" przed "wydarzyło".
      Dlaczego nigdy nie czytam komentarzy przed ich publikowaniem, a potem wychodzę na idiotkę?
      Właściwie moje pytanie miało na celu upewnienie się, iż wydarzenia w tym rozdziale nie są tylko takim przerywnikiem i odskocznią od właściwej treści bloga.
      Dobra, kończę ten komentarz zanim zacznę pisać jeszcze większe głupoty.

      Usuń
    3. Haha spoko, tak właśnie się zdziwiłam, bo to niespotykane, by ktoś NIE chciał, by takie rzeczy się działy między Sasuke a Niko. ;)
      Dziękuję za miły komentarz.

      Usuń
  5. tak dobrego zakończenia jeszcze nie widziałam, moja droga. AH! :D

    nie umiem napisać niczego więcej. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. No, ładnie. Zamiast się uczyć na kolokwium to ja tu sobie 'Seks w wielkiej wiosce (Liścia)" podglądam :)

    Trochę musieliśmy czekać na nową część, jednakże wydarzenia w niej zawarte w pełni wszystko rekompensują.
    Łał. Jestem w sumie zaskoczona, że już doszło do seksu. Niby owszem, jakieś już deklaracje ze strony Niko padły, jednakże dzisiejsza notka pozostaje miłą niespodzianką.
    Podoba mi się, że ujęłaś i biologizm i sferę uczuciową Niko i Sasuke. I że nagle nie zmienili się w ociekających różową papka "tru lofferów". Co jak co, ale oboje mają zatwardziałe charakterki i prędzej odgryzą sobie języki niż zdobędą na wyznania. Z resztą... Czy to byłby takie konieczne? Seks sam w sobie wykazał ile napięcia zdarzyło się między nimi zgromadzić.
    Miło, ze mamy kolejną notkę, która opisuje bardziej zwyczajną, spokojną (tja, szczególnie w momencie podgryzania i przypierania do materaca:P) część życia ninja. Lubię akcje, opisy walk i wszelkiej maści kłopoty, ale ostatnie sporo się wydarzyło w fabule i fajnie jest tak poczytać o czymś nieskomplikowanym.
    Sceny seksu w sumie nie ma co komentować. Realistyczna, drapieżna, intensywna :)

    Ach. Boję się, co będzie gdy Sasuke pozna prawdę o Itachim. Brrrr. Chyba będzie ostro.

    Dziękuję za wpis, życzę dużo weny na następne i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No długo pisałam... studia i w ogóle ;)
      Aż mnie dreszcz przeszedł na słowo "biologizm". Poczułam się, jakbym biednej dziewczynie zrobiła sekcję, jak na żabie xD Starałam się używać jak najmniej "obrazowych" słów, by nie psuć nastroju.
      Cieszę się, że się podobało. Takie drapieżne sceny lubię najbardziej... a spokojne mizianie się pod kołderką przy zgaszonym świetle wydają mi się nie w ich stylu.
      Mimo wszystko - strasznie trudno się TO opisuje :C
      pozdrawiam również

      Usuń
    2. Sekcje na żabie? Nie chcesz wiedzieć chyba, jakie mi zdarzało się robić xD
      Domyślam się, ze trudno- szczególnie, że w takich sytuacjach raczej nie myśli się za dużo :D
      Przez biologizm miałam tu na myśli fizyczne doznania. Zwrotów tego typu raczej w słownictwie biologiczno-medycznym się nie stosuje.

      Usuń
  7. Czegoś w tym hentai mi jednak zabrakło. W pewnym momencie moja wyobraźnia przestała 'widzieć' to, co robią, był jedynie tekst, jak w poprzednich rozdziałach. Może dlatego, że przypomniało mi się, że robią to po pijaku, co kilkakrotnie zostało podkreślane w trakcie tego aktu. Z pewnością na trzeźwo inaczej by to wyglądało. Ciekawe, czy bez alkoholu w ogóle byłoby to możliwe. I pewnie przez ten alkohol nie do końca podobał mi się ten rozdział specjalny.
    Skoro to 1/2, to masz już napisaną część drugą?
    Rzadko odpowiadam na Gadu, ale powiadamiaj mnie dalej.
    Pozdrawiam,
    Reikuzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi szczerze mówiąc ciężko powiedzieć, czy wiele by się zmieniło "bez alkoholu". Z doświadczenia wiem, że po pijaku mniej się myśli i sporo ludzi jest odważniejsza. Jednak jeśli już, to on "przyspieszył" sam akt, nie ZMUSIŁ ich do niego czy coś specjalnie zmienił. Raczej odważyli się na coś, na co normalnie nie mieli odwagi czy szansy.
      To "1/2" oznacza, że to rozdział pomiędzy 83 i 84, po prostu. Drugiego "aktu", porannego, nie opiszę. A na pewno nie teraz. Jest w domyśle, zdarzył się za kulisami, bo Uchiha jest niewyżyty :P I raczej do tego momentu oboje już wytrzeźwieją.
      Pozdrawiam również.
      Zapisałam, że mam informować.

      Usuń
    2. Mhm. Nie pytałam o część drugą jako dalsza część seksu, bo nie oszukujmy się, co za dużo, to nie zdrowo, zwłaszcza w tym przypadku. Zresztą, to nie jest blog hentai, nie sądziłam, że jednak to opiszesz. Pytałam o drugą część rozdziału-rozdziału, czyli normalny tok historii z misjami, biciem, gotowaniem etc. bo jednak jako osoba niegdyś zapatrzona w kanon - nadal nie potrafię wyobrazić sobie Sasuke uprawiającego miłość z kimkolwiek, nawet na tym blogu. Wybacz.
      Zastanawia mnie, czy którekolwiek pomyślało o konsekwencjach takich jak ciąża, chociaż skoro nie było o tym mowy, to raczej nie. W końcu alkohol otępia.
      Reikuzo.

      Usuń
    3. Normalny rozdział jest w drodze, nie wiem, kiedy będzie. Ale już wrócę do normalnej historii, bicia i gotowania :)
      Czyli rozumiem, że wg Ciebie kanonowy Sasuke jest aseksualny? To dość... smutne. Niezłe marnotrawstwo. Ale nie do końca wykluczone, szczerze mówiąc.
      Nie pomyśleli. W tym rzecz, hehe :D *jestem okrutna*

      Usuń
  8. Muj borze leśny.
    Dalsza część komentarza jak ochłonę.
    Hikki.

    Jebać naukę, kocham Twoje opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem zaskoczona. Pozytywnie zaskoczona. Nie brakowało tu niczego. To MUSIAŁO tak wyglądać. Tak. O matko. Idę ochłonąć.
    Well done!:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Uczy się człowiek spokojnie na kolokwium, zagląda na gg a tu powiadomienie, no i robi sobie niewinny człowiek przerwę od nauki, aby przeczytać odcinek... Ale ja mam pytanie co jak jutro w połowie robienia zadań na kolosie zacznie sobie ów człowieczek przypominać te wszystkie sceny?? To będzie to tylko i wyłącznie twoja wina... Mój biedny mózg odmawia powrotu do nauki i żąda, abym przeczytała jeszcze raz tym razem nie pochłaniając tekstu w tempie błyskawicy... Tym bardziej, że pamięć podsuwa wiele wspomnień o tego rodzaju doznaniach...

    Realizm tego co napisałaś jest tak namacalny, że jestem pod naprawdę wielkim wrażeniem. Czytałam już parę mniej lub bardziej erotycznych książek, z mniej lub bardziej drapieżnymi czułościami, ale czytając taki moment potrafiłam parsknąć śmiechem w momentach najbardziej intymnych czytając o jej "głębokiej jamie", jego "twardym drzewcu" i innych abstrakcjach. Strasznie podoba mi się to, że zachowałaś cały tekst w języku w jakim naprawdę o tym myślimy, nie dodając "wilgotnych muszelek" i innych absurdów które niszczą cały realizm. Miałam okazje czytać tylko jedną blogerke której erotyk podobał mi się ciut bardziej. Ale różnica jest bardzo subtelna i dotyczy raczej już prywatnych upodobań, więc naprawdę gratuluje tego odcinka... Majstersztyk.
    Choć przyznam, że przez chwile myślałam, że Sasuke postanowi jednak się powstrzymać i zrobić TO kiedy nie będą pijani... Ale jednak realizm zwyciężył ^^...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oplucie mojego monitora kawą sponsoruje dziś... *dududum* Pan Twardy Drzewiec.
      Nie no, nie rozumiem, jak można w poważnych książkach używać takich określeń xD Rozumiem dla jaj, w żartach, ale w opisywaniu miłosnych scen? Boże. :O
      Cieszę się, że się podobało. Mam nadzieję, że wyszło teraz lepiej, niż mój ostatni hentaj. Nie jestem nadal mistrzem w tego typu scenach (i szczerze mówiąc nie mam zamiaru być, bo pisanie tego to była katorga)... ale skoro Wam się podoba, to cel został osiągnięty ;)
      Uchiha nie jest typem osoby, która rezygnuje tak łatwo. W jego odczuciu mu się to należy i czekał i tak za długo. No i nie oszukujmy się - nie myślał za dużo o ich stanie, uczuciach i konsekwencjach.
      Eh, faceci ^.^
      Życzę piąteczki z kolokwium i pozdrawiam

      Usuń
  11. Boże, kobieto co ty ze mną zrobiłaś? Przeczytanie tego zajęło mi dobrze ponad godzinę, a to wszystko dlatego, że musiałam robić przerwy by ochłonąć. Kiepsko radze sobie z dużą ilością emocji a ty mnie nimi wprost zalałaś. Nie mogę przestać się uśmiechać, serce wali mi jak oszalałe i raczej wątpię czy zasnę :). Łał masz niesamowity talent, praktycznie nie widziałam tekstu a same sceny, nie jestem pewna czy to dobrze o mnie świadczy, bacząc na to jakie to sceny xD. Nie wiem czy interesuje cię jak twój tekst wpływa na czytających, ale opisałam to co się ze mną dzieje na tyle na ile jestem teraz w stanie. Jak widać jest ze mną raczej krucho i wciąż nie przestałam się szczerzyć. Dziękuje za ten pół-rozdział(?). Życzę ci aby pisanie dalszych rozdziałów było dla ciebie taką samą przyjemnością, jak dla mnie czytanie ich. N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interesuje, interesuje :D I cieszy.
      Przynajmniej wiem teraz, że nie będę jedyną co się nagle uśmiecha sama do siebie, gdy wspomni niektóre zachowania Sasuke :P
      Każdy ma w sobie odrobinę perwersji, nie wstydź się~ haha xD
      Dziękuję za miłe słowa. To niesamowita motywacja :)

      Usuń
  12. Przemiły początek dnia - świeżo zaparzona kawa i hentai od Leithy. *uśmiech* A poważnie - cóż, podzielam zdanie miażdżącej większości powyżej - (pół)rozdział ekstremalnie oddziałujący na wyobraźnię, bardzo emocjonalny, bardzo zgrabnie napisany (ale ja już wcześniej chwaliłam "leithową lekkość pióra", więc nie będę się powtarzać). I, przede wszystkim - i za to chylę wyimaginowany kapelusz - realizm. Realizm! I to taki, że obrazowy opis wyczyniał cuda z moją głową, wyobraźnia szalała i pochłonęłam tekst jak szakal. Po za tym... Przedstawienie Uchihy w tym rozdziale zbiegło się z moim własnym wyobrażeniem go w takiej (podbramkowej?) sytuacji, także... Eeee... Dobra, ustalmy. Perwersyjny Uchiha w pakiecie z takim rozdziałem to nawet więcej, niż trzeba, by zapewnić mi miły początek dnia. *uśmiech* Sankyu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy emanowanie chakrą i rzucanie się po wyrze jest realne? *śmiech*
      A tak serio - starałam się właśnie coś takiego osiągnąć. Może rozdział jest za długi (jak twierdzi moja ukochana), ale mi po prostu potrzeba takiego rozmachu, by opisać coś dokładnie i z przekonaniem, emocjami. Sądzę, że zwięzłość i masa niedopowiedzeń nie podziałałyby w ten sam sposób.
      Poza tym Sasuke lubi się chwalić takimi sytuacjami, on by Wam nie odmówił kilku pikantnych szczegółów :)
      Ahhh, czy można go sobie wyobrazić inaczej? Jako potulnego baranka, całującego czule swoją wybrankę i czczącego ją jak boginię, byleby jej nie spłoszyć? Chyba nie. A przynajmniej mam taką nadzieję. Ja miałam taki obraz w jego głowie od dawna i sądzę, że pasuje on do Uchihy, jakiego wykreowałam na tym blogu.
      Dziękuję za komentarz, poprawienie humoru rano - obustronne :)
      Pozdrawiam! *siorbie herbatę*

      Usuń
  13. Ah.
    no i wyszedł zboczeniec , który we mnie siedzi, czekałam na taki rozdział już od taaak długiego czasu *__* Jak zobaczyłam Twoją adnotacje, że przeznaczony dla osób dorosłych to już od razu wyłączanie wszystkich kart w w przeglądarce oprócz tej i włączanie muzycznego podkładu :D *nastrój jest, można czytać*
    Pomijając walory czysto podpadające pod moją obsesję czytania doskonale napisanych aktów między postaciami, które są:
    a) jednymi z moich ulubionych
    b) spętane wewnętrznymi cierpieniami (tak, mam mały fetysz dotyczący czytania o trudnej, pełnej różnych "rozpraszaczy" miłości, cóż poradzę)
    to znakomicie poradziłaś sobie z oddaniem nastroju chwili. Właśnie tak wyobrażałam sobie pierwszy raz Niko i Sasuke. Czasami zapierało dech, czasami aż uśmiechałam się do ekranu, a czasem po prostu wybuchałam śmiechem. Nie mówiąc już o spełnieniu fantazji o taki zaborczym, dominującym Sasuke, który w mojej wyobraźni wyglądał niebywale seksownie *__* *fangirling mode*
    Czytałam już wiele hentaiów, ale żadne nie dorównywał Twojemu, które w pełni zasłużył na pierwsze miejsce na mojej liście swoim niesamowitym klimatem oraz lekkością pisania (chociaż na pewno lekko Ci nie było ;p) + jak już było wcześniej mówione realizmem. Zachowałaś idealna równowagę, nie wkładając w usta ani Niko ani Sasuke słów, których nigdy by nie wypowiedzieli, przedstawiłaś ich takimi jacy są jednocześnie dbając o zachowanie erotyzmu na jak największym poziomie. Ich dialogi "pomiędzy xd" oraz wplatane tu i ówdzie uczucia MIAŻDŻĄ, są idealnie dopasowane do sytuacji w jakiej się znajdują. (bardzo mraw mraw sytuacji *_* )
    You make my day *skreśl* live
    + zerwałam mojego chłopaka o w pól do trzeciej w nocy, aby wstał i przeczytał to mistrzostwo i stwierdził iż (uwaga, męski punkt widzenia :D) był zaskoczony, że mimo iż jesteś dziewczyną potrafiłaś sie idealnie wczuć w to co czują faceci ;p
    Ta ta raaaam!

    (najwięcej najbardziej rozbudowanych komentarzy pod AKURAT tą notką :P)

    P.S nie potrafię ogarnąć zakładania tu konta, jestem upośledzona technicznie, więc po prostu podpisze się w komentarzu

    Hikki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że Wam się podobało :D
      Też jestem fanką zaborczego, seksownego Sasuke, to chyba widać, nie?
      Rzeczywiście nie pisało się lekko. I pisałam z romantyczno-seksownym podkładem, by się lepiej wczuć. Ale już tak długo się zbierało na ten rozdział, że MUSIAŁ być przygotowany, zaplanowany i zapięty na ostatni guzik.
      Nie miałam pojęcia, że umiem się wczuć w bycie facetem xD Podobno jestem podobna do facetów, zachowuję się czasami jak oni (te moje żarty...) ale skąd niby mogę wiedzieć, co czują podczas seksu? oO Starałam się opisywać tego jak najmniej.
      Może nauczyłam się z cudzych hentajców? Kto wie...
      Pozdrów swojego chłopaka :)
      Co do zakładania konta - jak wpiszesz na blogger.com swojego maila (może być Onetowski) i hasło do niego, będziesz mogła założyć mały profil bloggera, do którego nie poproszą Cię o nazwisko, tylko ustawisz sobie ikonkę, nick i będziesz zmogła komentować blogi i być informowana przez Google o nowych notkach.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wyczerpujący komentarz!

      Usuń
  14. Wow. Autentycznie wow. Muszę przyznać, że nie zawsze czytam cały opis w takich sytuacjach. Bardzo często bywa mechaniczny i po prostu nudny. Twój opis znajduje się bardzo daleko od nudy. Kojarzy mi się bardziej z bardzo wolnym jedzeniem dawno upragnionego deseru z gorzkiej czekolady. Czysta przyjemność tylko lektura Twojego 'pióra' nie dodaje człowiekowi kalorii.

    Czytam Twojego bloga praktycznie od początku i muszę przyznać, że od od ponad dwóch lat oddaliłam się od świata m&a, ale na Twoje notki czekam zawsze z niecierpliwością.

    Dużo weny i mam nadzieję, że bardzo mocno mi serca nie złamiesz kiedy Niko wreszcie powie Sasuke o Itechim.

    Pozdrawiam,
    Mei

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BARDZO powolnym jedzeniem czekolady :P Nie za długie to wyszło? Jakoś nikt o tym nie wspomina...
      Też powoli odchodzę od m&a, a nadal piszę :P Śmieszne, prawda?
      Z tym łamaniem serca... eee... nic nie mogę obiecać :C
      Pozdrawiam mimo to! :)

      Usuń
    2. Uważam, że raczej nikt nie będzie uważał go za zbyt długi, bo czytelniczki (a może i czytelnicy)od dawna oczekiwały na ten rozdział. Muszę przyznać, że czas w fabule wybrałaś idealny. Chociaż jeśli postanowisz w krótkim czasie napisać podobny rozdział o tej samej długości to możesz spowodować przesyt (znów słodyczowa analogia - wybacz). To jak zjedzenie za dużej ilości ciasta. N-ty kawałek nie sprawia takiej samej przyjemności.
      Mei ;)

      Usuń
  15. czy teraz Sasuke i Niko beda juz zawsze razem sypiali, czy ciagle beda spać osobno?

    OdpowiedzUsuń
  16. Hahaha, ciekawe pytanie :P
    Myślę, że nie. Nie każdemu pasuje spanie z kimś non-stop. Poza tym mają oddzielne pokoje i łóżka. Sądzę, że jedno będzie się "wtranżalało" pod kołdrę drugiego, gdy będzie miało ochotę na wspomnianą "powtórkę".
    Poza tym - wszystko będzie w normie. Zwłaszcza, że pewien nauczyciel lubi wpadać z niezapowiedzianą wizytą i mógłby rano ich zaskoczyć.

    OdpowiedzUsuń
  17. jak się hajtną, to tez będę spać osobno xD (?)
    to ja zadalam wczesniej to pytanie, tyle, ze się nie zalogowalam. tak mnie jakoś naszlo ;-)

    coolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, JEŚLI się hajtną (jeśli, nie kiedy :P) to raczej już będą spać razem... :)

      Usuń
    2. Ale jednak się hajtną, prawda? :D

      Usuń
  18. Rozdział mi się bardzo, ale to bardzo podobał . Czytałam go na wykładach i mam nadzieję, że chłopak koło mnie nie kukal mi przez ramię :D

    Bardzo cieszę się z hentaia, z miła chęcią przeczytalabym co się stało rano!
    Co do porównania do anko, pierwsze skojarzenie...Grey xd
    Jesteśmy z koleżankami ma etapie czytania właśnie takiej literatury, dzięki czemu tą notę czytało mi się z mocno zapartym tchem.
    Dziękuje :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w Grey'u się dzieją takie rzeczy?
      Moja mama to czyta o_o no cóż...
      Cieszę się, że się podobało :) I dziękuję za komentarze.

      Usuń
  19. Matko, Kochanie Ty moje, coś Ty tutaj stworzyła?! Nie dość że długie, narrator zmienia się kilka razy to jeszcze całe multum emocji, doznań, wrażeń o.O
    Już tutaj widziałam mnóstwo pochlebnych komentarzy, mój inny być nie może (chociażby ze względu na porę i moje zmęczenie przeplatane z przyspieszonym pulsem). To wszystko oczywiście Twoja wina, bo to Ty kreujesz tutaj jakieś nowele!
    Co ja tutaj mogę jeszcze dodać? Tyle się tutaj wydarzyło, ale tak powoli, że nawet nie umiałabym powtórzyć, co było pierwsze. O tylu pocałunkach, pieszczotach i spojrzeniach już od dawna nie czytałam. Jakby to była lektura to dostałabym 1, bo nie mam pojęcia o kolejności poszczególnych wydarzeń! Zawsze bardzo lubiłam takie prace, człowiek tak skupia się na oczekiwaniu i w napięciu, że na koniec nie wie, co w ogóle się działo ^^ Zabawne bardzo!
    Następnie - jakie Ty obrazy przedstawiasz w mej niewinnej, uroczej, słodkiej główce ^^ Uhuhu! Nie takie rzeczy się czytało, ale rzadko czekało się na takowy moment dwa lata, czy tam więcej nawet xD Teraz mogę umrzeć w spokoju, poznałam ukoronowanie opowieści Leithy, można wykreślić z listy (gdybym takową kiedykolwiek miała!)
    Podsumowując: podobało mi się bardzo, palce wciąż mi drżą (... bez skojarzeń, proszę), a na postacie z 'Naruto' nie będę mogła patrzeć przez kilka tygodni.
    Gratuluję i czekam na more, more, more , kochanie!

    Pozdrawiam - wierna fanka - N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam napisać całej tej notki z punktu widzenia jednej osoby. Jeśli już, to musiałby być to Sasuke (to o nim ma być blog) ale opisywanie odczuć faceta jest cholernie trudne. Dlatego musiałam tak podzielić. Mam nadzieję, że jakoś to płynnie wyszło.
      "(...) człowiek tak skupia się na oczekiwaniu i w napięciu, że na koniec nie wie, co w ogóle się działo" - to chyba istota seksu po pijaku, prawda? ^_^
      No i akurat tu nie jest to BARDZO zabawne, ale domyślam się, że można to tak odebrać :P
      Na pewno nie obudzą się na wielkim kacu moralnym i w złych humorach, tyle mogę spokojnie stwierdzić (zaspokojony Uchiha to spokojny Uchiha).
      Szczerze to... nie wiem, czy nazwałabym ten rozdział "ukoronowaniem" tej historii. No dobra. Wiem, że bym tego NIE zrobiła. Nie tylko nie wyszedł tak dobry, jak mógłby wyjść, ale nie jest on esencją i domknięciem fabuły. Jest tylko dodatkiem umacniającym więzi dwójki głównych bohaterów. Blog spokojnie obszedłby się bez tego rozdziału... tak sądzę.
      Cieszę się, że się podobało, aczkolwiek mam wrażenie, że gdy przeczytasz kolejne rozdziały i to, co ich dalej spotka, to zmienisz zdanie na temat "ukoronowania". :P
      To swoiste wyzwanie dla mnie, no ale cóż ^_^ o to chyba chodzi, by nie spoczywać na laurach i pędzić dalej, nie?

      Również dziękuję :3

      Usuń
  20. To dziwne że rozdział jest hentajem a tak mało osób skomentowało ;(
    Neko-chan

    OdpowiedzUsuń
  21. Łoł. Jedno wielkie ŁOŁ. Jeśli dostanę pałę z matmy, bo myślami będę przy Sasku i Niko, to ewidentnie Twoje wina będzie :P Ale jako, żem czytelnik niezaspokojony, odpowiedz proszę na ciut pytań.

    Czy bardzo się teraz zmieni ich stosunek do siebie? Bo ja KOCHAM wręcz wredne, ironiczne rozmowy, cięte uwagi i niezależną Niko. Ale Ty mi tego nie zrobisz i nie zmienisz jej w rozbełtaną memeję, prawda? PRAWDA? *bardzo, bardzo błaga*

    Co z tą ciążą? I z Itachim? Oho, cuś mi się wydaje, że jak toto się wyda, to ewidentny koniec.

    + Czy będę bardzo ZUĄ dziewczyna jak poproszę o jakąś misję w starym, dobrym stylu? C:

    Poza tym, cokolwiek zrobisz i tak będę wielbić Twoje postacie za charakter, elokwencję i sarkazm. Hodujesz tu Młodych Mistrzów Ciętej Riposty! C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zmieni się. Nadal będą się przekomarzać i Sasuke nie zmieni się nagle w czułego gentlemana. Niko też zostanie sobą, bycie uległą i grzeczną nie jest w jej naturze.
      Jaką ciążą? Ktoś coś mówił o ciąży? xD
      Z Itachi'm... no chyba nie sądzisz, że odpowiem?
      Nie jest teraz dobry czas na misje. Ludzie narzekają, że ostatnio ich za dużo. Musimy iść naprzód z fabułą.
      Haha dziękuję ^^ Lubię sarkazm i riposty.

      Usuń
  22. Czemu ja tak późno to czytam?!
    Ukoronowanie, hmmm. Na pewno kolejny etap. Myślę, że mogę tak to określić, aczkolwiek nie nazwałabym tego cudownego rozdziału zwieńczeniem historii. Wiem, że masz mnóstwo genilanych pomysłów i nie zaprzestaniesz na henai'u ;)
    Cieszę się, że zachowasz charakter bohaterów opowiadanie straciłoby swój urok, gdyby Sasuke zrobił się cholernie miły, a Niko niewiadomo jak uległa. Muszą pozostać sobą, bo własnie dlatego ja, między innymi czytam tę cudowną historię :D

    Z jednej strony nie mogę się doczekać, kiedy wątek Itachi'ego wyjdzie na jaw, ale z drugiej strony się chcę, ponieważ nasz love story lekko cofnie się w rozwoju.
    No cóż. Czegokolwiek być tu nie zrobiła, to i tak wyjdzie świetnie.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zwieńczenie kojarzy się z zakończeniem. To na pewno koniec nie jest.
    Przeczytałam "Wiem, że masz mnóstwo genitalnych pomysłów" xD haha
    Ambiwalentne uczucia w kwestii Itachi'ego są chyba powszechne. Nie zdradzę, kiedy co wyjdzie na jaw i w jaki sposób, ale już bliżej do tego niż dalej :)

    Dziękuję za miły komentarz i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  24. Trafiłem tu przypadkiem, nie czytałem niczego przed tym. Muszę Ci powiedzieć, że co jak co. Ale talent to ty masz :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy